Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła pójść na pierwszy trening z Corosem Pace 2, którego dostałam na miesiąc do testów. Wcześniej miałam okazję biegać z nim tylko raz, w Nowym Jorku podczas rozruchu przed maratonem. Zegarek wydawał mi się wtedy tak intuicyjny w obsłudze, że bardzo chciałam go poznać jeszcze bliżej.

Od razu powiem, że oczekiwania miałam dość spore. Dużo dobrego słyszałam o Corosie, biega w nim sporo moich znajomych, również Eliud Kipchoge ma go na swojej ręce, a to musi coś znaczyć. Poza tym byłam już trochę zmęczona moim czteroletnim Garminem Forerunner 645, który zaczął bardzo szwankować – głównie GPS – więc nadszedł chyba czas na coś nowego.

Czy po miesiącu testowania były fajerwerki?

Nie odpowiem tutaj od razu na to pytanie, bo nikt nie przeczyta już ani słowa więcej. ;) Zacznijmy od początku. Od pierwszego treningu zabierałam na bieganie obydwa zegarki – na lewej ręce Garmina, na prawej Corosa. Chciałam sprawdzić to, co najbardziej zaczęło mi przeszkadzać w moim Forerunnerze, czyli sygnał GPS. Ten po prostu zaczął ostatnio pokazywać różne bzdury, czy wywalać mnie na drugi koniec miasta. Co ciekawe, od momentu kiedy zaczęłam testować drugi zegarek, Garmin trochę jakby się naprawił i nagle pokazywał wszystko całkiem nieźle – czyżby przestraszył się konkurencji??

Co do Corosa to GPS działał dobrze, nie był bezbłędny, bo też zdarzało mu się zgubić, ale był zdecydowanie lepszy od mojego Garmina. Tu chyba nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Kilka razy podczas testów biegałam z Felą, a jak się domyślacie, z nią bywają i takie biegi, podczas których muszę się ciągle zatrzymywać. Co mi się podobało, że na wykresie doskonale to widać. Coros robi przerwę w trasie i od momentu w którym znowu zaczynamy trening dalej rysuje trasę. Dobrze to widać tu poniżej. 

Jeżeli chodzi o samą aplikację to uważam, że jest ona trochę lepsza i nowocześniejsza w porównaniu do Garmin Connect, a przynajmniej w wersji z Forerunnerem 645. Aplikacja Corosa jest przejrzysta, dużo można zrobić też z poziomu aplikacji (np. zmienić tło tarczy zegarka). Jest to o wiele prostsze i wygodniejsze od zmieniania tych rzeczy w samym zegarku.

Zegarek jest lekki (gdzieś mignęło mi nawet określenie „najlżejszy zegarek sportowy na świecie”) i wygodny, pasek jest fajny miękki, nie uciska nigdzie. Co mi trochę przeszkadzało i do czego mimo ponad miesięcznego testowania nie mogłam się przyzwyczaić, to pokrętło zamiast guzika. Może i jest ono bardzo intuicyjne, jednak dla mnie momentami irytujące. Wolę zwykły przycisk.

Coros Pace 2 ma bodajże dwanaście trybów sportowych. Ja korzystałam głównie z biegania, chodu (spacery z psem), kardio, jogi oraz roweru. Generalnie to są główne rzeczy z których korzystam w zegarku. Szczerze mówiąc to są też dla mnie najbardziej potrzebne funkcje jakich szukam w zegarku. Ważny jest dla mnie dobrze działający GPS, poza tym tętno, tempo i średnia prędkość. Reszta w zasadzie mogłaby nie istnieć, choć wiadomo że niektóre „gadżety” takie jak np. monitorowanie snu też są przydatne. A! I jeszcze płatność zegarkiem. Nie jest to co prawda nic koniecznego, przecież dużo osób biega z telefonem, ale bardzo sobie cenię tę funkcję w moim Garminie. W Corosie takiej funkcji nie znalazłam.

Jeżeli chodzi o tętno, to była to rzecz na którą w moim starym (czteroletnim) zegarku już narzekałam. Ja wiem, że pomiar z nadgarstka i tak nie jest najdokładniejszy, niemniej jednak Garmin potrafił pokazywać czasami bardzo źle (początek treningu, a średnie tętno 180). Z drugiej strony, kiedy porównuję np. poznański półmaraton pod względem tętna (biegłam z dwoma zegarkami) to uważam, że pomiary są dość podobne. Wydaje mi się nawet, że maksymalne, które złapał Coros raczej nie było aż tak wysokie. Prowadziłam grupę na 1:45 i nie był to dla mnie aż tak duży wysiłek.

Przy codziennym używaniu ładowałam zegarek dwa raz razy w tygodniu, co uważam za dobry wynik. Zresztą dopóki bateria nie jest tak słaba, że nie wytrzymuje dystansu maratońskiego to w zasadzie nie przeszkadza mi ładowanie zegarka.

Mój mąż również testował zegarek, jego model to Apex 46mm.

Oto kilka słów od niego:

W zegarku marki Coros zaskoczyła mnie łatwa możliwość konfiguracji ustawień oraz ilość tych ustawień. Nie trzeba łączyć zegarka z komputerem, wystarczy pobrać aplikację na telefon, zalogować się i zsynchronizować ją z zegarkiem. Z poziomu aplikacji można ustawić ekran zegarka (do pobrania dostępnych jest wiele ciekawych motywów), kolory, dane wyświetlane podczas treningu i wiele innych rzeczy. Nowe ustawienia wgrywane są na zegarek i dostępne po kilku sekundach. To naprawdę bardzo wygodne, łatwe i szybkie.
Aplikacja pozwala też na analizę treningu i w porównaniu do innych marek jest tu wiele różnych wykresów, danych i czytelne podsumowanie treningu. Szczególnie ciekawe wydało mi się „tempo wysiłkowe” które bierze pod uwagę wiele czynników (tętno, nachylenie) i przekształca tempo właściwe w wysiłek odebrany przez organizm.
W porównaniu z zegarkiem z którego na co dzień korzystam, wykres tętna był bardziej równy i stabilny, szczególnie podczas biegów ze stałą prędkością, co sugerowałoby, że odczyt jest bardziej dokładny.
Na plus jest też na pewno waga zegarka, elastyczność paska i bateria (ładowałem tylko raz w tygodniu przy 7 treningach).
Minusem była dokładność sygnału GPS. Zegarek „gubił się” na zakrętach i w lesie. Dużo dobrego słyszałem o dokładności Corosów, w przypadku modelu który testowałem nie mogę tego potwierdzić :)
Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do pokrętła którym nawiguje się po systemie. Po jakimś czasie używanie jednego pokrętła zamiast kilku przycisków lub ekranu dotykowego, jak w innych zegarkach, okazało się łatwe i wygodne, ale trzeba się tego nauczyć.
Musiałem też zmienić sposób blokowania ekranu (jest kilka do wyboru, tak jak pisałem, ilość ustawień jest ogromna!). Domyślnie, aby odblokować zegarek, potrzebne jest dłuższe przytrzymanie przycisku lub przekręcenie pokrętła, zmieniłem to na pojedyncze naciśnięcie, bo tak jest łatwiej szybko zatrzymać i wznowić trening

Jak widzicie poruszyliśmy podobne tematy (nie czytaliśmy swoich tekstów), ale każde z nas zwróciło uwagę nieco na co innego. 

***

Ogólnie uważam, że jest to dobry zegarek biegowy. Zdecydowanie widzę tu więcej plusów, niż minusów. Ma wszystkie funkcje, które są potrzebne do biegania. Jego ogromnym atutem jest naprawdę dobra cena w stosunku do jakości. Widzę, że można go już dorwać za około 800 zł. To jest bardzo ok za tak solidny sprzęt. Bardzo dziękuję Coros Polska za udostępnienie zegarka do testów.

Po nich stwierdziłam jednak, że Coros Pace 2 wcale bardzo nie różni się od mojego czteroletniego Forerunnera. A ponieważ ten już szwankuje, a ja potrzebuję nowego sprzętu to sprawdziłam inne zegarki obecne na rynku. Jako, że w moim przypadku jest to zakup na kolejne 4-5 lat (nie jestem gadżeciarą i nie zmieniam sprzętu co chwilę) postanowiłam postawić na coś zupełnie nowego. O tym już niedługo.