Właśnie wróciłam do domu po biegu. Piszę wpis pod wpływem totalnych endorfin, więc może on być lekko „nawiedzony”, wybaczcie.
Niedziela jest u mnie od dawna dniem długich biegów. Od maratonu dzieli mnie 5 tygodni, dlatego zaczyna robić się poważnie. Dziś miał być naprawdę długi dystans – 30km. Dawno nie biegłam tylko kilometrów treningowo, więc wieczorem nawet lekko się stresowałam ;)
Pogoda była wspaniała, dzisiaj po raz pierwszy miałam wrażenie, że nadeszła (na dobre?) wiosna. 9 stopni na plusie i słońce, czyli idealne warunki do biegania. Zjadłam solidne śniadanie, przygotowałam prowiant na drogę i ruszyłam do Pauliny, która mi dzisiaj towarzyszyła. Był to również mój pierwszy trening z plecakiem, moim nowym nabytkiem (wiele osób już dziś pytało o ten plecak, dlatego wspomnę tutaj. Kupiłam go w sklepie runnersclub.pl, a dokładnie tutaj). Nigdy wcześniej nie biegałam z plecakiem, ale jestem zachwycona. Nic nie denerwuje, żaden pas się nie przesuwa tak jak dotychczas, nie trzeba trzymać picia w dłoni. Plecak spisał się na medal i chyba nareszcie odkryłam to, czego szukałam!

Ruszyłyśmy w stronę pięknego Puszczykowa, które oddalone było od punktu startu o jakieś 15km. Biegło się naprawdę dobrze od samego początku. Słońce świeciło, a chwilami męczący wiatr nie psuł nam humoru. W połowie trasy zrobiłyśmy krótką przerwę, aby doładować energię (swoją drogą miałyśmy ze sobą dziś tyle prowiantu, że śmiało mogłybyśmy pobiec jakiś bieg ultra ;) ) i porobić małą dokumentację zdjęciową. Zrobiłyśmy parę kilometrów w lesie nad Wartą. Ścieżka była mocno crossowa, ale bardzo przyjemna. W zasadzie nie wiemy kiedy, ale nagle zorientowałyśmy się, że już wracamy do Poznania. W Poznaniu w pewnym momencie zamiast skręcić w lewo i biec w stronę domu, wykorzystując to, że mamy jeszcze dużo sił,  skręciłyśmy w prawo aby dokręcić trzy kilometry więcej.

Efekt końcowy? 33 kilometry, uśmiech na twarzy, niesamowita radość i ekstremalny wysyp endorfin. Nie wiem co sprawiło, że dzisiejszy bieg był taki dobry, ale śmiem twierdzić, że był to najlepszy bieg w 2014 roku. Na pewno to zasługa dobrego towarzystwa, pięknej pogody, świeżego soku z buraków, nowego plecaka, nowej i ciekawej trasy oraz po prostu dobrego samopoczucia…
Tak, dziś był ten dzień! Poczucie totalnego spełnienia i radości! Dziękuję Paulina!