Od Poznań Athletics Grand Prix minęło już trochę czasu, ale mimo wszystko i tym razem chciałam spisać kilka słów na temat tego wyjątkowego wydarzenia. 

Ponownie jak i w zeszłym roku zostaliśmy zaproszeni, by wziąć udział w sztafecie dla amatorów 10x400m.  Możliwość wystartowania na takim mityngu oraz ściganie się z poznańskimi grupami biegowymi to dla nas wszystkich wielka rzecz, dlatego nie mogło nas tam zabraknąć! Oprócz nas na starcie pojawili się Maratończyk Poznań, Hernik Team, KB Maniac Poznań, Night Runners oraz PRO366. Każdy w swoich klubowych barwach, dzięki czemu na tartanie zrobiło się naprawdę kolorowo. 

Fot. Andrzej Olszanowski

 

Pomimo, że startowałam już w ubiegłym roku i wiedziałam, jak to będzie wyglądać, to i tak mocno się denerwowałam. Sztafeta to jednak zawsze stresujące, ale równie piękne wydarzenie. Tym razem w każdym zespole miało być pięć kobiet oraz pięciu mężczyzn. W ten sposób szanse były trochę bardziej wyrównane. W naszej różowej drużynie „Kobiety biegają i Przyjaciele” tym razem w składzie byli: Asia, Beata, Dobrochna, Zofia, dwóch Bartków, Karol, Kuba, Marcin no i ja.  Zosia, Bartek i Marcin biegli z nami w zeszłym roku – miło, że w tym też chcieliście dołączyć. Wszyscy kapitanowie drużyn ustalili również, że tym razem w każdej drużynie kobiety biegną na zmianę z chłopakami. Zaczęli panowie (u nas Karol), a na ostatniej zmianie biegły panie (u nas to byłam ja i chyba właśnie TO tak bardzo stresowało). 

Poznań Athletics Grand Prix 2021 w tym roku był jeszcze lepiej zorganizowany, niż rok temu. To wszystko też m.in. dlatego, że dwa tygodnie później (czyli już DZIŚ!) na tym samym stadionie odbędą się 97. PZLA Mistrzostwa Polski w Lekkiej Atletyce. Wielkie wydarzenie sportowe, na które już się nie mogę doczekać! Ale wróćmy do tego, co działo się na Golęcinie 13. czerwca. 

Spotkaliśmy się godzinę przed startem, zrobiliśmy sobie wspólną rozgrzewkę. Nie wiem, czy tylko ja tak miałam, ale ta godzina minęła wyjątkowo szybko. Naglę zostaliśmy zawołani i chwilę po godzinie 17:00 wszyscy wchodziliśmy już na stadion. Ładnie się ustawiliśmy i czekaliśmy na start. 

Fot. Andrzej Olszanowski

 

I wystartowali! Karol od początku wyprowadził nas na drugą pozycję. Chyba nie muszę mówić, jakie to są emocje. Sztafety to moim zdaniem wyjątkowe biegi. Każdy biegnie indywidualnie, ale jednak razem, bo biegniemy przecież wszyscy po jeden, wspólny wynik. Bardzo to fajne, kiedy stresując się swoją zmianą, całe siły wykorzystujesz na kibicowanie swoim zawodnikom. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Kolejne zmiany, kolejne osoby, cały czas wielkie emocje. O moim biegu wiele pisać nie będę, bo jest to tak krótki i zarazem męczący dystans, że trudno tu o jakieś głębokie przemyślenia. Dla kogoś, kto nie biega takich dystansów na codzień, jest to naprawdę wymagający bieg. Przede wszystkim myślałam o tym, aby na początku nie zgubić pałeczki, potem, by nie przepalić pierwszych metrów i by w dobrym stylu dobiec do końca.😊  Chyba udało nam się to wszystkim, bo zajęliśmy DRUGIE miejsce z czasem 11:51.50!

Wygrała drużyna Maratończyk Poznań, raz jeszcze wielkie gratulacje dla Was! Pozostałym grupom też oczywiście bardzo gratulujemy, ale i przede wszystkim dziękujemy za super zabawę!

Fot. Andrzej Olszanowski

 

Chciałam raz jeszcze podziękować naszej drużynie za piękne emocje i super popołudnie. Bardzo dziękujemy Organizatorom za możliwość wystartowania w tak świetnej imprezie. Mam nadzieję, że za rok znowu wszyscy spotkamy się na Golęcinie! 

A ponieważ to nie był tylko mój bieg, to poprosiłam resztę naszej Drużyny o napisanie kilku słów na temat sztafety. Niestety nie każdy znalazł na to czas, ale kilka zdań udało się zebrać. Miłej lektury! 

***

Beata: 

Przez COVIDa nie pamiętam swojego ostatniego startu w zawodach. Ucieszyła mnie możliwość wzięcia udziału (i to już po raz drugi!) w sztafecie 10x400m.

To dla mnie dystans zarówno zabawny, jak i wymagający, no bo jak tak naprawdę można dobrze przygotować się do biegu, który trwa nieco ponad minutę? To było super doświadczenie dla mnie i super sprawdzian współpracy międzyludzkiej w sprawnym przekazywaniu pałeczki i ciśnięciu do mety ile sił w nogach (czasami tak mocno, aż do pojawienia się mroczków przed oczami). Bardzo fajna inicjatywa POSiR-u, by amatorskie grupy biegowe mogły poczuć się wyróżnione, biorąc udział w tak prestiżowej imprezie lekkoatletycznej. Marzyłam, by Golęcin odżył na sportowo i to się dzieje obecnie na naszych oczach. Poznań bieganiem stoi! 😊

Zosia A.:

Bieganie to sport indywidualny. Najczęściej trenujemy sami, startujemy co prawda w grupie, ale każdy wybieguje sobie swój osobisty wynik, sami decydujemy też kiedy chcemy powalczyć, a kiedy odpuścić. Każdemu jednak polecam choć raz wystartować w zawodach drużynowych. Odpowiedzialność za wspólny wynik, ekscytacja, ogromne wsparcie jej członków, doping, który niesie jak na skrzydłach i w końcu wspólne świętowanie sukcesu i radość z wykręconego wyniku. Te wszystkie rzeczy towarzyszyły naszemu startowi podczas Poznań Athletics Grand Prix 2021. 

Dzięki uprzejmości Zosi i odrobinie szczęścia (Fela losowała Dziewczyny do sztafety 😊. Chętnych było więcej niż miejsc!) w niedzielę stanęłam ramię w ramię z resztą różowej ekipy na golęcińskim stadionie. Na stadionie rozgrzewkowym, który był miejscem zbiórki sztafet, pojawiały się osoby, które są znane w lekkoatletycznym świecie i które osobiście bardzo mocno podziwiam. Nie zmniejszało to mojego zdenerwowania (a wręcz przeciwnie). Jednak widok męskiej części naszej drużyny w różowych koszulkach odwracał trochę moją uwagę i nawet na moment zapomniałam, że zbliża się godzina startu. Po krótkiej rozgrzewce zostaliśmy zaprowadzeni przez sędziów na tyły stadionu, gdzie jeszcze przez chwilę obserwowaliśmy wcześniejsze starty oraz mieliśmy okazję porozmawiać z członkami innych poznańskich drużyn. W końcu nadszedł nasz moment. Zostaliśmy przywitani ogromnymi brawami kibiców. Miałam nawet wrażenie, że jesteśmy witani głośniej niż inni zawodnicy 😊. Zostaliśmy przez sędziów ustawieniu w kolejności startu, ja biegłam jako ósma osoba. Odbierałam pałeczkę od Bartka i miałam ją podać Marcinowi. W końcu pierwsi zawodnicy wystartowali i kolejno zaczęli podawać sobie pałeczkę. Pierwsza zmiana, druga, trzecia… Wszystko działo się bardzo szybko i w końcu Bartek wystrzelił jak strzała na swoją zmianę. Obserwowałam, jak mija kolejne wiraże, serce waliło mi jak oszalałe, ręce się pociły, ale byłam gotowa, żeby odebrać od niego pałeczkę (przypadkiem miała ona kolor różowy 😊). Ze swojej zmiany pamiętam tylko, że słyszałam z trybun swoje imię (bardzo, bardzo dziękuję Kibicom za gorący doping. Słyszałam go!), i cały czas myślałam tylko o tym, żeby nie pobiec pierwszych dwustu metrów za szybko i żeby starczyło mi sił do końca. „ Ocknęłam się” w momencie przekazywania pałeczki Marcinowi i poczułam ogromną ulgę, że mam to za sobą. Dołączyłam do reszty drużyny, obserwowałam razem z nimi ostatnią zmianę i wspaniały finisz Zosi, który dał nam drugie miejsce! Naszej radości nie da się tutaj opisać. Zaczęliśmy skakać i krzyczeć z radości. Zrobiliśmy to! Każdy dał z siebie wszystko i zostawił kawałek serca na stadionie. W jednej chwili cały mój stres odszedł w niepamięć, została już tylko euforia, ulga, że wszystko poszło super i… smutek, że to już koniec (weź tu człowieku zrozum biegacza 😉).

Ze swojej strony polecam każdemu start w drużynie/ sztafecie. Gwarantuję poddenerwowanie na kilka dni przed startem, ściśnięty żołądek i duży stres w dniu startu… ale i ogromną radość i ulgę po nim. Dobrze jest poczuć się częścią drużyny i wspólnie powalczyć o jak najlepszy wynik. Mam nadzieję, że za rok również będę miała okazję pojawić się w różowych barwach i wystartować z EKIPĄ na medal. 

Dziękuję Wam z tego miejsca za ten wspólny start! 😊 

Fot. Andrzej Olszanowski

 

Kuba: 

Dziękuję za zaproszenie. Niesamowite przeżycie. Chce się więcej! 😊

Fot. Andrzej Olszanowski

 

Bartek: 

Również dziękuję, że mogłem biec w tak mocnej drużynie! 👌 Było naprawdę mocno i bardzo sympatycznie. 😉 Miło było was poznać. 🤗💪

 

Asia: 

Myślałam, że sprinterska sztafeta to coś zupełnie nie dla mnie. Stadion, szybkie bieganie, tłum ludzi na trybunach – to wszystko trochę mnie przerażało. Jednak okazało się, że bieg trwający mniej niż 1,5 minuty dał mi tyle endorfin i satysfakcji, co chyba żaden do tej pory. Drużynowa współpraca, głośny doping kibiców i walka z samą sobą przez 400m, by dać z siebie wszystko sprawiły, że mimo zmęczenia bieg kończyłam z uśmiechem na ustach, który nie zszedł mi z twarzy przez kolejnych kilka dni.

Marcin: 

Było super! Z jednej strony, mając doświadczenie z zeszłego roku nie odczuwałem już takiego stresu. A z drugiej strony, startowałem na przedostatniej zmianie, więc musiałem się skupić nie tylko na odebraniu, ale i poprawnym przekazaniu pałeczki. Udało mi się poprawić zeszłoroczny czas. Drużynowo też uzyskaliśmy lepsze miejsce i o wiele lepszy wynik. Ale przede wszystkim znowu świetnie się bawiliśmy!

 

To już wszystkie relacje. Teraz jeszcze przedstawię resztę naszej szybkiej drużyny. Poznajcie Dobrochnę. 

Jest i drugi Bartek! 

 

I Karol, któremu chyba w naszym różu było najbardziej do twarzy!

A tak jeszcze zupełnie na koniec.. kto po tych opisach i zdjęciach pomarzył o sztafecie, niech pomyśli o „1 Mili„, która powróci do Poznania już 26. września. Tam będzie można pobiec w sztafecie 4×400 m. My już ustalamy drużyny… 😉

Fot. Andrzej Olszanowski
Fot. Jakub Wawrzyniak

 

Za wszystkie zdjęcia bardzo dziękujemy Andrzejowi Olszanowskiemu.