Dawno nie było na naszym blogu recenzji butów, czas to zmienić! ;) Przez ostatnie miesiące miałam okazję i przyjemność poznać markę Hoka One One, którą prawdopodobnie każdy z Was zna. Myślę, że przebiegłam w nich wystarczająco dużo kilometrów, aby móc wyrobić sobie na ich temat opinię. Zanim jednak się nią z Wami podzielę, przeczytajcie kilka informacji o samej marce.

  • Hoka One One powstała w 2009 roku we Francji (w 2009 roku przejęta została przez amerykański koncern)
  • W Polsce marka pojawiła się wiosną w 2016 roku
  • Specjalizacja: buty dla biegaczy długodystansowych

Faktycznie jeszcze dwa lata temu marka nie była (w Polsce) tak popularna jak dzisiaj. Dobrze pamiętam, jak po raz pierwszy zobaczyłam gdzieś Hoki. Było to chyba w małym sklepiku dla biegaczy we włoskim Bergamo. Ich charakterystyczna podeszwa od razu rzuciła mi się w oczy, myślałam wtedy, że to jakieś buty ortopedyczne…naprawdę.Przymierzyliśmy je z Marcinem nawet, ale jakoś nie umiałam sobie wyobrazić, że w czymś takim można biegać i że to bieganie może być wygodne. Jednak coraz więcej osób – w tym również znanych biegaczy – zaczęło w nich biegać. Coraz bardziej zaczęło mnie interesować, co to za buty.

Bardzo się więc ucieszyłam, gdy otrzymałam możliwość ich przetestowania. Do wyboru miałam różne modele, te na asfalt lub na ścieżki trailowe. Mało teraz u mnie trailu (co najwyżej Rusałka, ale tam można spokojnie biegać w butach asfaltowych), dlatego wybrałam model Clifton 5.

 

„Clifton 5 to jeden z najpopularniejszych modeli w ofercie tego francusko-amerykańskiego producenta. To, co wyróżnia tego buta na tle konkurentów to niezwykle niska waga, świetna amortyzacja i dynamika! W porównaniu do poprzedniego modelu z numerem 3 poprawiono wytrzymałość podeszwy (pianka dłużej zachowuje swoje właściwości), konstrukcję cholewki oraz zwiększona dynamika buta”. – tak piszę o tym modelu Natural Born Runners i tyle wiedziałam o nim, zanim zaczęłam pierwsze testy.

Faktycznie waga była pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę po odpakowaniu butów. W życiu bym się nie spodziewała, że tak „masywne” z wyglądu buty mogą być tak lekkie. Bardzo mnie to pozytywnie zaskoczyło. But waży 216 g.

Kolejna rzecz, która przykuła moją uwagę to wygląd. Clifton jest naprawdę zgrabnym butem. Jakoś nawet ta wysoka podeszwa przestała wyglądać jak ponton. Poza tym model, który otrzymałam ma kolory, które bardzo lubię – fiolet z odrobiną różu. ;)

Nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa pierwszego biegu. Wszystkie modele Hoki mają technologię „Meta-Rocker”, czyli podeszwę w formie kołyski. To sprawia, że przód i pięta buta są lekko podniesione. Faktycznie czuć to przy pierwszym założeniu i może to na początku być trochę dziwne. Nie było to jednak nieprzyjemne, albo niewygodne. Poza tym już po kilku kilometrach miałam wrażenie, że moja stopa się do tego dopasowała. Podczas pierwszego treningu zrobiłam niewielki dystans, bo zaledwie siedem kilometrów, ale dodałam do nich dziesięć podbiegów. Biegało się je wyjątkowo dobrze. Nie wiem, jednak, czy to zasługa butów, czy dobrego dnia.

KOLEJNE TESTY: W Hokach biegałam bardzo dużo, wszystko po to, aby je jak najlepiej przetestować. Myślę, że zrobiłam w nich około 300 kilometrów (zabrałam je nawet nad morze!), co daje mi już możliwość oceny tego modelu.

  • Wolne biegi biega mi się w nich dobrze. But jest lekki i wygodny no i ma naprawdę dobrą amortyzację. Mam dość wąską stopę, a Clifton jest moim zdaniem dość szerokim butem. Nie przeszkadza mi to i uważam, że stopa jest dobrze trzymana. Co ciekawe, jeżeli w międzyczasie biegałam w innych butach, to czułam wyżej wspomnianą „kołyskę” po założeniu Cliftonów. Na początku było to trochę niewygodne, ale po kilku krokach już wszystko wracało do normy.

  • Trening na stadionie zrobiłam w Hokach tylko jeden trening szybki na bieżni. Biegałam wtedy odcinki czterystu metrowe, ale jakoś nie umiałam się rozpędzić. Myślę, że to może być kwestia dość sztywnej i mało elastycznej podeszwy. Krótkie interwały (100 m) wychodziły już trochę lepiej, niemniej jednak nadal dość mało dynamicznie.

 

  • Zawody. Nawet te udało mi się pobiec w Hoka One One. Po rekonesansie trasy uznałam, że buty świetnie sprawdzą się podczas Forest Run, czyli biegu trailowym po Wielkopolskim Parku Narodowym na dystansie 13 km (taki dystans wybrałam). I tak też było. Od początku do końca biegło mi się bardzo dobrze i lekko. Choć Clifton jest butem na asfalt i ma też typowo asfaltowy bieżnik (nie jest on głęboki), to w moim odczuciu bardzo dobrze sprawdza się na leśnych ścieżkach.
Fot.: Wojciech Łużniak / forestrun.pl

  • Długie wybieganie. Tutaj Clifton sprawdza się świetnie. Dobra amortyzacja i lekkość buta sprawiają, że dobrze się w nich biega dłuższe dystanse. To moim zdaniem dobry but do „klepania” kilometrów na treningach. Myślę jednak, że nie sprawdziłby się w moim przypadku jako but startowy na np. asfaltowy półmaraton.

 

PODSUMOWANIE

Bardzo cieszę się, że mogłam przetestować i poznać w końcu markę Hoka One One. Buty są bardzo solidne. Mimo tylu treningów nic się z nimi nie stało. Nie mają żadnych przetarć czy dziur. Zmieniłam już zdanie i podeszwa nie kojarzy mi się z pontonem, bo choć wydaje się duża, to tak naprawdę wcale tego nie czuć mając je na nogach. Uważam, że Clifton jest bardzo wygodnym butem i na pewno będę zabierać go na dłuższe treningi. Może kiedyś będe mogła sprawdzić inne modele Hoki, aby zobaczyć jak biega się w typowo trailowych modelach na trailowych, czy górskich ścieżkach.

PS. Na sam koniec jeszcze jedna fajna ciekawostka – Hoka One One oznacza po maorysku „latać ponad ziemią”.