Dzisiaj chciałam Wam pokazać mój tłustoczwartkowy jadłospis. Skusiłam się na jednego pączka, choć w ogóle nie rozumiem fenomenu tego ciastka. Może po prostu żaden nie podbił mojego żołądka, a jak wiadomo stąd już krótka droga do serca. Czy tylko ja nie potrafię go zjeść w cywilizowany sposób, a więc tak, aby nie mieć poklejonych rąk i lukru wokół ust? 
Śniadanie


Mieszanka płatków bez cukru z jagodami i granatem z mlekiem 2%.
2 brioszki (słodkie bułki)
Latte
Lunch (albo lancz)


Moja ulubiona szybka sałatka z pomidorów, ogórków kwaszonych, rzodkiewek i cebuli z odrobiną oliwy lub oleju lnianego. Można do niej dodać ser typu feta. 
2 wrapy z pastą (przepis i zdjęcia podam we wpisie z przekąskami) Niestety byłam tak głodna, że zapomniałam zrobić zdjęcie.
Deser
Pączek. Tak jak wspomniałam, nie jestem fanką, ale ich przytłaczająca wszechobecność w tłusty czwartek spowodowała, że uległam tradycji.
Obiadokolacja


Sałatka (miks sałat z roszponką) z kawałkami tuńczyka, paskami z marchwi, pomidorami koktajlowymi, prażonymi pestkami dyni i słonecznika, orzechami pinii, serem grana padano i moim ulubionym sosem musztardowym oraz kromką pieczywa probody (to jakiś nowy wynalazek, kupiony eksperymentalnie w pobliskiej piekarni; ma podobno 300% więcej białka).
Przekąska 
Jabłko i jogurt kokosowy