fot. Małgosia Opala

2013 rok był dla mnie niezwykle intensywny pod każdym względem. Biegowo niestety nie udało mi się zrealizować planu miniumum. Plany pokrzyżowała urazy, o których wspomnę w dalszej części. W tym roku udało mi się jednak przewartościować moje podejście do biegania. 


Styczeń
Popijając wraz z Zosią sylwestrowego szampana obiecujemy sobie, że to będzie nasz rok.
W Nowy Rok wchodzimy taneczno-biegowym krokiem podczas spontanicznego, noworocznego biegu organizowanego wspólnie z Night Runnersami 
Dopiero teraz zaczyna się zima. Na horyzoncie przygotowania do pierwszego stratu-półmaratonu w Poznaniu. Przebiegam dość wolno 142,7 km. Zaczyna mi dokuczać lewe pasmo biodrowo-piszczelowe.
Luty
Na liczniku dwadzieścia kilometrów mniej niż w styczniu. Zima trwa w najlepsze. 
Blog kobietybiegaja.pl startuje w ogólnopolskim konkursie Blog Roku 2012 i dzięki pomocy Czytelników udaje mu się zwyciężyć w kategorii Pasje i zainteresowania. Ogarnia nas ogromna radość i poczucie wiary w to co robimy.

fot. Małgosia Opala

Marzec
Marzec to już intensywne bieganie pod półmaraton i marzenie i poprawieniu życiówki. Przebiegam wówczas 184 km. Pasmo nie odpuszcza, czuję coraz intensywniejszy ból.
Kwiecień
Przebiegam półmaraton i udaje mi się poprawić o kilka minut życiówkę na tym dystansie i aktualnie wynosi ona: 01:45:09
Pasmo uniemożliwia mi nie tylko bieganie, ale także chodzenie. Trafiam do osteopaty, który potwierdza moją diagnozę i pociesza, że wkrótce będę mogła wrócić na ścieżki biegowe. Przez kolejne dwa miesiące udało mi się natruchtać zaledwie po 60 km w każdym.

fot. Michał Nadolski

Maj
Koniec bólu i widoki na przygotowania do maratonów:
Marathon du Medoc
40.BMW Berlin Marathon
Czerwiec
Walka z egzaminami pozwoliła mi nabiegać tylko 156 km. Kolejne miesiące będą intensywniejsze.
Lipiec
Tylko 10 km zabrakło do przekroczenia 200 km w tym miesiącu. Lato trwa w najlepsze. Do maratonów przygotowuję się bez planu treningowego i strategii. Chcę je pobiec na luzie, bez parcia na czas i życiówki. Takie bieganie sprawia mi coraz więcej frajdy.
W międzyczasie dwa starty: 15 km (Bieg pod Tysiącletnimi Dębami oraz rewelacyjny półmaraton w Chrzypsku Wielkim, w którym obie wspiełyśmy się na podium).
Sierpień
Ponad 200 km na liczniku i jeden 30 km bieg oraz odliczanie do pierwszego wrześniowego maratonu we Francji.
Wrzesień
To miesiąc maratonów. Postanowiłam spełnić swoje małe marzenie i pobiec we Francji w okolicach Bordeaux w wyjątkowym maratonie wina Marathon du Medoc. Ten bieg zapisze się w mojej pamięci jako ten, podczas którego najlepiej się bawiłam. Niemal na każdym kilometrze można było degustować wyjątkowe wina oraz lokalne jedzenie (sery, ostrygi, szynki, mięsa). Wiem jedno, pobiegnę tam jeszcze. Kto nie czytał relacji może ją znaleźć tutu.


Kolejny maraton był już bardziej na poważnie. Jubileuszowy 40 BMW Berlin Marathon brzmi dumnie. Trasę tego dość szybkiego maratonu przebiegłyśmy z Zosią wspólnie i nawet udało nam się poprawić o kilka minut życiówki. Szczegółowa relacja tutu.



Listopad

Blog kończy 2 lata. 


Właściwie na wrześniu kończę moje podsumowanie roku. W październiku i listopadzie wciąż biegałam, ale to Berlin był moim ostatnim startem. W tym roku moje plany pokrzyżowały problemy z pasmami biodrowo-piszczelowymi, ale dla dwóch wrześniowych maratonów, warto było zrezygnować z innych startów. W tym roku nie goniłam za życiówkami, nie wypruwałam sobie żył i biegałam po prostu dla czystej przyjemności. Bo najlepsze bieganie, to zdrowe bieganie.