–>
Schyłek roku to czas podsumowań, rachunków sumienia i układania listy postanowień z mocnym zacięciem, że „w tym roku na pewno się uda“. Jak przystało na kobietę, ja również mam swoją wish list na Nowy Rok. Sztandarowe postanowienie to szlifowanie francuskiego i zerwanie z nałogiem jedzenia słodyczy. Jest też miejsce na postanowienia biegowe: bardziej systematycznie, najlepiej 5 razy w tygodniu i według planu. Będę pracowała na poprawę wyniku z półmaratonu (2:02) i maratonu (4:17). Wiadomo, nie cel najważniejszy, a droga do jego osiągnięcia.
Kilka słów tytułem podsumowań starorocznych. 2011 był pod kilkoma względami przełomowy. Postanowiłam ukończyć i ukończyłam maraton. Rozpoczęła się zatem fantastyczna przygoda z bieganiem, które przyniosło mi wprost niezliczoną ilość korzyści przekładających się na wiele życiowych płaszczyzn. Po kilku latach zmagania się ze zbędnymi kilogramami udało mi się ustabilizować wagę i poprawić metabolizm. Teraz kiedy mam chwile słabości i niemal kompulsywnie pochłaniam jedzenie, mam świadomość, że i tak wszystko wybiegam. W tym roku, od czasu kiedy zaczęłam rejestrować trening, a więc od czerwca przebiegłam 910 km. Marzy mi się 220 km. miesięcznie, muszę zatem popracować nad tym, aby biegi stały się codziennym nawykiem.
Z okazji ostatniej spadającej w tym roku kartki z kalendarza, życzę szampańskiej zabawy Sylwestrowej, a w Nowym Roku wytrwałości w realizacji celów nie tylko biegowych, wiele determinacji i ciężkiej pracy zwieńczonej spektakularnymi sukcesami. Bądźcie wytrwałe w spełnianiu swoich marzeń.
Do zobaczenia w 2012!