Autorką fotografii na końcu wpisu jest Małgorzata Opala


Wrażenia Magdy
Kiedy otrzymałam Nike Free Run+ 3 do testów najpierw zachwycił mnie ich niebanalny wygląd. Nie wiem, czy sama zdecydowałabym się na aż taką ekstrawagancję jak zakup soczyście różowych butów. W bieganiu dopuszczam jednak pewne kompromisy-pomyślałam więc-czemu nie. Pierwsze oględziny i przymiarki zaowocowały konstatacją, że buty są ultralekkie i wygodne do chodzenia. 
Co z bieganiem? O tym za moment. Otrzymanie tych butów skłoniło mnie do wertowania internetu w poszukiwaniu informacji na temat idei biegania naturalnego. 
Po zaledwie miesiącu przyzwyczajania stóp do zupełnie innego biegania, nie jestem w stanie wystawić butom jednoznacznego świadectwa. Postaram się więc opisać moje wrażenia. Skala emocji była tutaj bardzo duża: od zachwytu do sceptycyzmu i vice versa. Podczas reasearch’u  nasunęło mi się kilka pytań. Czy bieganie naturalne to efemeryczny trend, chwyt marketingowy, a może obiecująca alternatywa do biegania z amortyzacją? Czy i ja uległam magii (manii) biegania naturalnego?
Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w kolejnych akapitach.

Źródło: Nike Running (materiały prasowe)
Źródło: Nike Running (materiały prasowe)

Źródło: Nike Running (materiały prasowe)

Para różowych Free Runów sprawiła, że na własnej skórze chciałam sprawdzić, z czym je się bieganie naturalne. Jakie zatem są podstawowe benefity biegania boso lub prawie boso?
Trening boso wzmacnia ważne, lecz zwykle zaniedbywane mięśnie stabilizujące, które zapobiegają kontuzjom, pomagają poprawić wyniki oraz zwiększają ogólną sprawność fizyczną. Korzyści takiego treningu emanują na całe ciało: wzmacniają się łydki, mięśnie wokół kolan a nawet mięśnie grzbietu. Trening bez butów poprawia także naturalne funkcje stopy, gdyż uruchamia ważny mechanizm czuciowego sprzężenia zwrotnego, wywołującego skurcze mięśni rozpraszające energię wstrząsów.
(źródło: materiały prasowe Nike Running Poland)

Dane techniczne:

Źródło: Nike Running (materiały prasowe)

Pierwsze wrażenia
Buty urzekły mnie swoim nowoczesnym, a jednocześnie dość minimalistycznym wzornictwem, już wizualnie zdają się być bardzo lekkie.
Kiedy założyłam je po raz pierwszy na trening, było po prostu… dziwnie. Wszystko więc wskazuje na to, iż moje stopy są bardzo rozleniwione nowoczesnymi technologiami. Od razu chciałam na powrót założyć zaufane Lunarfly‘e.
Po pierwszym treningu (ok. 5 km.) wróciłam z bólem i zmęczeniem stóp. Od razu pomyślałam, że to nie są buty stworzone dla mnie. Kolejne próby były już bardziej udane. Buty zaczęły współpracować. Wciąż jednak nie wiem, jak spisują się podczas długich wybiegań. Gdy tylko to nastąpi, z pewnością opiszę moje wrażenia. Póki co nie odważyłabym się założyć ich na maraton. Muszę podzielić się jeszcze jedną refleksją. Te buty przywróciły wiarę w to, że obuwie biegowe można z powodzeniem nosić na co dzień, nie tylko jako buty na drogę, które w pracy zamienia się na szpilki. Osobiście uważam, że świetnie wyglądają z dżinsami i białym, bawełnianym podkoszulkiem. Ja sama zaczęłam je nosić do pracy i teraz już wiem, że dla mnie jest to najwygodniejszy but do chodzenia spośród tych, które dotąd nosiłam. Buty w intensywnym, różowym kolorze z pewnością nie pozostaną niezauważone (zwłaszcza wśród innych kobiet). 
Jestem pewna, że to dopiero początek mojej przygody z bieganiem naturalnym. Cały czas się przekonuję. Póki co wstrzymuję się od wystawiania im jednoznacznej oceny. Z każdym treningiem czuję jednak, że jest nam ze sobą coraz lepiej, docieramy się powoli. Mam jeszcze jedną parę Nike Free 3.0, ale przyznam, że jeszcze nie miałam okazji w nich biegać (niestety nie są kompatybilne z systemem Nike+, więc nie mam gdzie włożyć czujnika). Nike Free 3.0 są najbardziej minimalistycznym modelem (patrz poniższa grafika). Aż strach się bać.

Grafika: Nike Running (materiały prasowe)

Zalety:

  • niewielka waga
  • duża elastyczność elastyczność buta
  • guma węglowa w miejscach podatnych na ścieranie (dla mnie to bardzo ważne, gdyż   każdy but biegowy ścieram dość charakterystycznie i mocno)
  • jak dla mnie but ma dobrą wentylację
  • odblaskowy swoosh Nike’a+kolor, który dodatkowo wymiernie wpływa na widoczność
  • osobiście plus za wzornictwo-myślę, że wizualnie ciężko będzie przebić ten model, ale to tylko moja opinia.

Podsumowanie:
Liczba przebytych kilometrów: ok. 100- 120 km.
Typ treningu: raczej krótsze biegi od 5-12 km w tym także podbiegi. Myślę, że zanim weźmie się je na długie wybieganie, należy się do nich przyzwyczaić na krótkich przebieżkach.
Zużycie: but bez żadnych śladów zużycia. Pozostaje fabrycznie czysty, z nieznacznie zabrudzoną podeszwą. Biegałam w nich wyłącznie w słoneczne lub bezdeszczowe dni.
Podłoże: tylko asfalt 

Przydatne informacje:
Cena: ok. 429 zł (ostatnio w salonie Nike widziałam, że są dość mocno przecenione).
But jest w pełni kompatybilny z systemem Nike+
Wrażenia Zosi:


To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych par w mojej całkiem sporej kolekcji butów biegowych. Pierwsze co rzuca się od razu w oczy, to oczywiście ich piękny intensywny kolor, którego nie da się nie zauważyć.

Kiedy wybrałam się w nich po raz pierwszy na trening, były tak czyste i tak odblaskowe na tle szarego, smutnego chodnika, że od razu poprawiły mi humor.

Z modelem Free Run+3 spotkałam się już wcześniej. Gdy w sklepach pojawił się pierwszy ich model, ciekawa ‘naturalnego’ biegu, postanowiłam sama je sobie sprezentować.

W porównaniu z innymi butami biegowymi, faktycznie czuć, że stopa mocniej pracuje. Jest to coś – przynajmniej w moim odczuciu – do czego trzeba przyzwyczaić stopę. Na dłuższe, szczególnie leśne biegi wybieram zazwyczaj moje Nike Pegasusy albo Lunarglide’y, ponieważ czuję, że potrzebuję lepszej amortyzacji, którą dają mi właśnie powyższe modele. Jednak na biegi po asfalcie, szczególnie takie, na których staram się popracować nad prędkością, Free Runy nadają się jak najbardziej.

Nowszy model wydaje mi się jeszcze wygodniejszy, ponieważ materiał jest bardziej miękki. Mając Free Runy na nogach faktycznie ma się wrażenie, że jest się boso. Są naprawdę super wygodne.

Wtedy czuję, jak całe ciało daje z siebie wszystko.