Autor: Magda

Pierwszy tydzień przygotowań do maratonu przeszedł do historii.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio trenowałam z taką częstotliwością. Czuję, że przez kolejne tygodnie nauczę się biegowej dyscypliny, o jakiej mi się nie śniło.
Weekendowe treningi okazały się gehenną. Upierdliwe temperatury sprzyjały kąpielom słonecznym i spijaniu drinków z palmą, ale nie bieganiu!
Kilka słów o planie treningowym. Choć w internetach jest ich od groma, ja zdecydowałam się na ten z czerwcowego numeru Runner’s World. Ma mi pomóc złamać cholerne 4 godziny. 
I tyle. Ja przez te wszystkie miesiące wyrobiłam w sobie nawyk biegania 3 razy w tygodniu, ale za to więcej kilometrów. Tutaj w planie jest 5 treningów, w czym 1 to podbiegi, a jeden długie wybieganie (jest taka niedziela, kiedy trzeba przebiec 35 km. Boję się tej niedzieli). Średnie tempo to 6:17 min./km, czyli znacznie wolniej niż zazwyczaj biegam, choć na upalne dni jest w sam raz. W głowie kiełkuje mi pomysł, żeby za 3 tygodnie przejść do planu treningowego na 3h 45 min., w którym jednak trzeba kontrolować tętno. W związku z czym, trwają poszukiwania pulsometru. Jest jeden warunek-najlepiej by był tani i dobry. Ten z Lidla wyprzedał się na pniu, więc już nie szukam. Na Garmina za 2 tysiące muszę uzbierać. W związku z czym apeluję o dobrą radę, od Was Drodzy. Do tej pory biegam z Nike + i sobie chwalę, ale brakuje mi tej jednej jedynej funkcji.
Poniżej rozkład jazdy na ten tydzień:
Pon. –wolne
Wt. -6,5 km
Śr. -8 km podbiegów
Czw.-wolne
Pt.-8km
Sb-8km
Ndz.-14,5km
Razem: 45 km