Autor: Magda
Nie lubię listopada. Mam wrażenie, że nad Poznaniem wciąż unosi się mgła. Listopad zawieszony jest między jesienią a zimą. Z bieganiem też nie najlepiej. Daję odpocząć ciału, próbuję zebrać siły. Kolano szczęśliwie przestało boleć. Przedwczoraj odbyłam krótkie, kontrolne rozbieganie. Zalediwe 6 km w tempie 5:48/km i nie odczułam żadnej dolegliwości
z jego strony. Co innego pięta. Boli i przestaje, boli i przestaje. Nie może się zdecydować, czy w końcu uprzykrzyć mi życie. Poczytałam trochę na forach i przeraziło mnie widmo zapalenia rozścięgna podeszwowego. Taka w sumie mało romantyczna wizja. Straszą długą abstynencją biegową. Póki co trenuję na podtrzymanie formy, pierwsze starty dopiero wiosną. Dzisiaj poszłam na 10 km w tempie nieco poniżej 6 min/km. Staram się popracować trochę nad techniką biegu. Rozgrzewam się przed i rozciągam po biegu, czyli robię to co zazwyczaj zaniedbywałam. Zaniedbanie od kontuzji dzieli już tylko jeden krok.
Jesień to w ogóle specyficzny czas. Chodzę ospała, a 8 godzin snu przestało mi wystarczać. Ostatni pomiar ciśnienia wskazał 97/57 puls 55. I tak w zasadzie mam od dziecka. Wolę jednak to od nadciśnienia. Jak dla mnie mogłaby funkcjonować instytucja snu zimowego.
Z drugiej strony jestem jednak bardziej zmotywowana do robienia rzeczy, do których latem brakowało mi serca. Wróciłam pełna zapału do nauki francuskiego z obietnicą, że tym razem nie przerwę i nie mogę wyjść z podziwu, jak człowiek szybko zapomina rzeczy oczywiste, które wałkował tyle razy.
W niedzielę po długiej przerwie byłam w kinie. Za cel obrałam Miłość– nowy obraz w reżyserii Haneke. Dawno nie widziałam czegoś tak poruszającego. I to takie rzadkie, kiedy pojawiają się napisy końcowe, a na sali panuje absolutna cisza. Film pozostawia dużo pytań, na które odpowiedzieć trzeba samemu i parafrazując pewną znaną blogerkę modową, jest to moim zdaniem must see sezonu.
źródło: www.stopklatka.pl |
Kończąc ten zakrapiany smutkiem wpis, dodam już zupełnie optymistycznie, że ostatnio dużo się dzieje wokół bloga. Niedługo chcemy się z Zosią zaangażować w nowe projekty. No
i zapisałyśmy się na maraton. To będzie mój pierwszy zagraniczny i w ogóle na taką skalę.
Ale plany na 2013 rok zasługują na osobny wpis…
Czyli Paryż ;) ?
Początkowo był pomysł Paryża, ale nie:) Pewnie tropem była wzmianka o mojej nauce francuskiego i film. O Paryżu marzę oczywiście, ale jeszcze nie w przyszłym roku.
Berlin? Na Waszym fb Zosia chyba pisała, że się na Berlin zapisała :)
Tak,Kobiety biegają opanują Berlin :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
http://dajcie-mi-wygrac.blogspot.com/
Podlinkuję i liczę na rewanż :)