Autor: Magda
Ile miejsca zajmuje bieganie w moim życiu? Coraz więcej. Literalnie. W kwestii biegania zaczynam myśleć strategicznie. Jakoś trzeba wepchnąć do codziennego grafika trening (5 razy w tygodniu), pracę zawodową, prace porządkowe, chwilę dla siebie, chwilę na Mad Mena (uwielbiam).
Swoje domowe przestrzenie zarezerwowane dla biegania pokazali już inni Blogacze (Kasia, Bartek, Paweł). Moje nie są tak imponujące bo i doświadczenie mam wciąż w tej materii ubogie. Sukcesywnie jednak zbiory się powiększają. W szafie piętrzy się sterta ciuchów do biegania, w szufladach zalegają medale i numery startowe, powoli brakuje miejsca na buty biegowe, do których pałam coraz większym i intensywniejszym uczuciem, bo świetnie wyglądają także w codziennych setach casualowych.
Słaba jestem w porównaniu z innymi Blogaczami w czytaniu książek o bieganiu. Mam raptem jedną + Murakamiego, co widać na załączonym obrazku. Zdecydowanie bardziej lubię
z budżetu książkowego kupować reportaże, ale kto wie, może to się zmieni.
Czekamy na relację Zosi.
Imienne numery startowe to kapitalny pomysł:) ja swoje trzymam w segregatorze.
Aga- zgadzam się. To pomaga także kibicom!
o właśnie, a gdzie ja posiałam swojego Murakamiego? Imiona na numerach są fajne, lubię obserwować jak zaskoczeni biegacze reagują na swoje imię :)
grunt przecież by robić to dla własnej satysfakcji.(; powodzenia. !
moja pizza.? udała się świetnie,a nawet padło pytanie’kiedy powtórka.?’ aż urosłam z dumy ^ ^ ;d
dziękuję.(;
uwielbiam te Wasze kobiece pomarańczowo-odblaskowe kolory butów :)
To kolejny powód, dla którego warto być kobietą. Męskie już nie są takie ładne.