Canicross – tak poprawnie określa się bieganie z psem. To właśnie o tym będzie mój dzisiejszy wpis. Co mnie zainspirowało? Oczywiście inspiracją nie było nic innego, jak bieg z psami, który ostatnio coraz częściej wpisuję w mój plan treningowy.

Kto obserwuje nas również na naszym profilu na Facebooku, ten wie, że dzięki współpracy z Pauliną, która prowadzi Fundację Na Rzecz Ochrony Zwierząt Sfora Husky (www.sforahusky.com.pl) na dwóch naszych kobiecych spotkaniach biegowych miałyśmy przyjemność pobiegać w towarzystwie psów rasy Husky. Jak wiadomo to rasa, która lubi biegać. My również lubimy biegać, a jeżeli możemy do tego jeszcze pomóc, to robimy to bardzo chętnie.

Osobiście zaczęłam biegać w towarzystwie psa dwa lata temu, to wtedy wzięłam moją kochaną towarzyszkę Wiki – Husky syberyjski – ze schroniska i dałam jej nowy, kochający dom. Kiedy tylko przyzwyczaiła się do nowych właścicieli oraz otoczenia, do spacerów dodałam stopniowo również bieganie. Zaczęłyśmy od marszobiegów (bo to, że jest to rasa, która lubi biegać, nie oznacza wcale, że psa również nie trzeba wytrenować), potem pokonywałyśmy parę kilometrów, aż doszłyśmy do dłuższych dystansów – 5 czy 10 kilometrów. Niestety nie nacieszyłyśmy się zbytnio wspólnymi biegami. Okazało się, że Wiki choruje na padaczkę i dlatego nie możemy już razem biegać (każdy bieg wywoływał u niej następnego dnia atak). Smutek zarówno dla Wiki jak i dla mnie, ale teraz biegi zastępujemy długimi spacerami, czasami nawet małymi marszobiegami. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie mogę biegać z Wiki, ale przecież są inne psy które tylko na to czekają. Chodzi o psy z Fundacji, o której wspomniałam na początku. Wystarczy zadzwonić czy napisać do Pauliny SMS, aby dowiedzieć się, czy można danego dnia podjechać i wypożyczyć psa na trening. Dwa tygodnie temu, w ramach urozmaicenia treningu, tak też zrobiłam.

Umówiłam się z Kubą na wspólny bieg [tu w ramach przypomnienia: „poznaliście” go przy okazji mojej relacji ze sztafety maratońskiej XLPL EKIDEN. A skoro już o Kubie, to chwila na mały marketing ;) To osoba z ogromną sportową pasją. Między innymi biega, pływa, jeździ na rowerze itd. itp. Dlatego też gorąco polecam „Rowery Małgośka”, jego sklep rowerowy, w którym znajdziecie nie tylko mnóstwo pięknych rowerów, ale również dobrą i profesjonalną obsługę. Dobrze, koniec reklam! Wszystkie szczegóły, jak i relacje z jego zawodów i rowerowych wycieczek znajdziecie tu: http://www.rowerymalgoska.pl/].

 

zdjęcie 4

zdjęcie

Kuba zna tamtejsze tereny, więc nie było obaw, że się zgubimy ;) . Dla mnie bieganie z psami to mnóstwo radości, a przy tym dobry trening. Biegnie się trochę szybciej niż normalnie, bieg jest trochę bardziej intensywny, momentami takie interwały. Ale bez obaw, każdy da radę z nimi biegać, trzeba się po prostu trochę do tego przyzwyczaić. Ja znałam już bieganie w towarzystwie psa wcześniej, ale Kuba biegł po raz pierwszy, dlatego poprosiłam go, aby napisał parę słów na temat jego odczuć po canicrossie. Oto jego opinia: Bieganie z psami to z całą pewnością fajne urozmaicenie treningu. Jeśli w dodatku ktoś tak jak ja lubi czworonogi, to z czystym sumieniem mogę mu polecić canicross. Czy jest szybciej i łatwiej? Hmm, jeśli na horyzoncie pojawi się kot, jeż tudzież jakaś wiewiórka, to z całą pewnością jest szybciej Łatwiej niekoniecznie… Był też jeden moment (tu pozwolę się wtrącić – było to na samym początku treningu, kiedy to Husky zawsze mają dużo sił, znam to ze spacerów z Wiki) podczas zbiegu ze skarpy, w którym psiaki przejęły nade mną absolutną kontrolę i miałem wrażenie, że zaraz przeciągną mnie kilka metrów po ziemi. Dlatego w takich sytuacjach chyba lepiej nieco wcześniej odpuścić i nie dać im się rozpędzić. I warto czasami na nie pokrzyczeć i zachęcić do biegu, bo podobnie jak i ludzie lubią się czasem poobijać. Finalnie i tak będą Wam za to wdzięczne.

Dodam jeszcze od siebie, że bieganie z psem ma jeszcze wiele więcej zalet. Taki trening niewątpliwie zwiększa nasze bezpieczeństwo podczas biegu. Kiedy wychodziłam z Wiki na wspólne treningi absolutnie nie bałam się biegać środkiem lasu nad Rusałką. Jedyną rzeczą, której wtedy się obawiałam to spotkanie z dziką zwierzyną. Myślę, że wtedy nie byłabym w stanie jej utrzymać…

Poza tym biegnąc z psem ma się towarzystwo, ale takie, przy którym mimo wszystko można się wyciszyć i zostać z własnymi myślami i z którym nie trzeba – jeżeli nie ma się akurat na to ochoty – rozmawiać. Co więcej z psem i tak trzeba wyjść na spacer, więc czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym i zrobić po prostu bieg w ramach spaceru? I tak już zupełnie na koniec, chyba największa zaleta canicrossu jaką jest po prostu ogromna radość psa i biegacza. Tak jak Paulina, powtarzam i ja „zmęczony Husky, to szczęśliwy Husky*”! (* tu wpisz rasę swojego psa ;) )

Dlatego nie zastanawiajcie się i ruszajcie z psami na biegi! A kto nie ma swojego psa, niech się zgłasza albo do Pauliny – tu szczególnie Poznań i okolice – albo dołączcie do akcji „Bieg na sześć łap” (http://goo.gl/Y2dOSo), która opanowała już wiele miast w Polsce.

zdjęcie 3