The mountains are calling and you must come!

Godzina 19:08, dwanaście godzin temu skończyłam pisać wpis na temat Dziewiczej Góry, czas na kontynuację. Skoro znowu siedzę w pociągu i skoro znów jest wena, to czas to wykorzystać. Książkę kładę na bok, piszę.

–> Tak było ponad tydzień temu, kiedy wracałam pociągiem z Warszawy do Poznania. Cóż, wpis trochę sobie poleżał na komputerze i poczekał na opublikowanie. Dziś, w poniedziałek jest dobry moment na to.

Tym razem kilka słów na temat mojego pierwszego dużego celu biegowego w tym roku. Planowanie biegowej wiosny nie było dla mnie łatwym zadaniem. Praktycznie co tydzień pojawia się informacja o jakimś biegu, tego wszystkiego naprawdę dużo. Oczywiście nie każdy bieg mnie interesuje, ale kilka z nich kusi. Jednak nie można mieć wszystkiego. Moja doba nadal ma tylko 24 godziny, pracy jest coraz więcej, a i nogi mają określone możliwości. Muszą też mieć czas na odpoczynek. W tym roku moich startów będzie mniej – stawiam na jakość, nie na ilość.

Decyzja podjęta została już jakiś czas temu, w listopadzie. Na samym początku mało kto o tym wiedział, a dokładnie nie wiedział nikt oprócz moich rodziców, brata oraz osób, które wybiorą się tam ze mną. Może zastanawiacie się, SKĄD W OGÓLE TEN POMYSŁ w mojej głowie?

W sumie, to nie wiem. Jakoś w połowie zeszłego roku zobaczyłam gdzieś na Facebooku kilka zdjęć z tego biegu i krótki filmik. Szybka myśl „ale tam pięknie”. I tak już zostało. Myśl krążyła po głowie i nie dawała spokoju, aż w końcu pojawiło się: „chcę tam pobiec!”. Kiedy okazało się, że wśród moich znajomych są osoby, które też myślały o tym starcie, nie było już odwrotu. Decyzja zapadła – jedziemy!

[gap height=”25″ /]

Salomon Ultra-Trail Hungary to mój wybór na rok 2016!

Dlaczego? (kolejność punktów przypadkowa, wypisuję to, co najpierw przychodzi mi do głowy ;) )

[gap height=”25″ /]

  1. Bo bieg odbywa się 15 maja, czyli w moje imieniny. Postanowiłam zrobić sobie mały prezent z tej okazji.
  1. Bo bieg odbywa się na Węgrzech, a jeszcze nigdy tam nie byłam. Będzie to więc dobry powód, by połączyć bieg z krótkimi wakacjami. Przecież uwielbiam podróżować, a tak dawno już nigdzie nie byłam.
  1. Bo to bieg o dystansie, który nie jest mi obcy – 55 kilometrów. Jedyne, co mi obce, to przewyższenie wynoszące 1800 m. I to tego się boję.
  1. Bo to bieg trailowy, w terenie. Będzie ciężko, ale będzie las, piękne widoki i będzie przygoda.
  1. Bo Ada, Łukasz i Maciej to fajni ludzie i wiem, że spędzimy tam razem całkiem świetny czas.
  1. Bo to maj, a maj to mój ulubiony miesiąc i chcę wtedy zrobić coś wyjątkowego.
  1. Bo będzie to kolejne wyzwanie, a tego mi potrzeba.
  1. Bo marzenia są po to, by je spełniać.

[gap height=”25″ /]

Tak przywitali nas Organizatorzy na Facebooku, jak miło!
Tak przywitali nas Organizatorzy na Facebooku, jak miło!

Wygląda na to, że nie będzie w tym roku żadnego wiosennego maratonu. Zastanawiałam się nad OWM, ale to zaledwie dwa tygodnie przed tym biegiem, obawiam się, że nie zdążę się zregenerować. Będzie Maniacka Dziesiątka, będzie oczywiście 9. PKO Poznań półmaraton, będzie prawdopodobnie też Wings for Life World Run. Potem już tylko Salomon Ultra-Trail Hungary.

Wiem, że nie będzie łatwo, ale bardzo sumiennie trenuję. Zmieniłam wiele w moim planie treningowym, zwracam uwagę na jego jakość. Oczywiście pamiętam również o radości z biegania, ta na szczęście nieustannie mi towarzyszy. W poniedziałki chodzę na treningi funkcjonalne, dwa razy w tygodniu mam treningi z trenerem personalnym, które przygotowują mnie pod ten bieg. Dzięki nim wzmocnię całe moje ciało. Chodzę na treningi z taśmami TRX, ćwiczę podbiegi (te 500 m wspominam do dziś ;) ), startuję w biegach na Dziewiczej Górze. Wszystko to po coś. Wszystko to, by 15 maja dobiec na metę.

Postaram się pisać krótkie podsumowania i dawać znać, jak idą moje treningi. Tak czy inaczej już teraz możecie trzymać kciuki.

[gap height=”25″ /]

Aha, jeszcze na koniec krótka miła historia. Pewnego pięknego, chyba grudniowego dnia znalazłam w skrzynce pocztowej kartkę od organizatorów biegu. Każdy, kto zapisał się na bieg ją dostał. Piękny gest, fajna niespodzianka, no i jakby nie patrzeć świetny marketing!

Ta kartka jest moją motywacją – przypomina mi się za każdym razem, gdy ciężko wyjść na trening.

zdjęcie 1

UTH4

[gap height=”25″ /]

PS. Właśnie się zorientowałam, że dziś 15.02.
Czyli zostały dokładnie trzy miesiące…!