Ostatnie odliczanie czas start! Jeszcze tylko siedem dni zostało do mojego pierwszego maratonu w tym sezonie. To już ostatni wpis z tego cyklu, następny mam nadzieję, będzie już po ukończeniu królewskiego dystansu.
Kolejny tydzień za mną. Grzecznie wykonałam moje treningi. W tygodniu były dwa szybsze biegi oraz wizyta na pływalni. W tym tygodniu, ze względu na lekkie osłabienie organizmu pozwoliłam sobie troszkę odpuścić. Bałam się, że tydzień przed maratonem się rozchoruje, na szczęście wygląda na to, że sporo snu w weekend pomogło mi przegonić złe samopoczucie.
W sobotę odbyła się trzecia edycja Malta Ski Endu Winter Run. Jako, że bieg odbył się 8. marca, czyli w Dzień Kobiet z przyjemnością włączyłyśmy się do organizacji biegu. Dzięki organizatorom tym razem pobiec można było trzy dystanse. Jedno okrążenie jeziora, czyli 5,4 km, które było przygotowane specjalnie z myślą o kobietach. Poza tym można było pobiec na dystansie 10,8km lub 16,2km. Tym razem nad Maltą było kolorowo, było różowo, było pięknie! W pakiecie startowym tym razem koszulki były w dwóch kolorach – zielone dla Panów, różowe (bardzo podobny odcień do naszych barw ;) ) dla Pań.



Ja w ramach ostatniego już długiego wybiegania przed Barceloną (aż nie takiego długiego, ale powoli czas już „odpoczywać”) wybrałam ponownie dystans 16,2km. Tym razem w biegu wzięło udział o wiele więcej osób, zdecydowanie więcej kobiet niż ostatnio, a to bardzo cieszy. Warunki pogodowe były podobne do tych sprzed dwóch tygodni. Na początku wydawało się, że będzie chłodno, ale chwile po starcie na niebie pojawiło się słońce i temperatury zrobiły się wiosennie. Początkowo chciałam biec wolniej niż ostatnio (w głowie cały czas jest maraton), jednak biegło się tak dobrze, że na metę wbiegłam z lepszym czasem niż podczas ostatniej edycji. To był bardzo pozytywny bieg. Cieszy mnie to, że wiele z Was pobiegło swoje pierwsze zawody biegowe. Raz jeszcze ogromne gratulacje! Szczególne gratulacje dla Betty, Izy oraz Asi za piękne miejsca na podium.

Niedziela – prawie od zawsze przeznaczona na długie wybieganie była dziś wyjątkowo spokojna. Pierwszy raz od dawna się wyspałam, a następnie wykorzystując piękną pogodę poszłam na spacer z psem. Wspólnie z Wiki pokonałyśmy 8 km. Postanowiłam, że nie będę dzisiaj biegać, stąd i spacer wyszedł trochę długi.

Drugą część dnia spędziłam równie sympatycznie. W restauracji SPOT. odbyły się dzisiaj warsztaty kulinarne z Martą Dymek, utalentowaną i sympatyczną autorką znanego bloga Jadłonomia. Ponieważ od długiego czasu nie jem mięsa i śledzę blog regularnie, chciałam nauczyć się nowych dań. Warsztaty były naprawdę bardzo udane, poznałam wiele mądrych, kulinarnych ciekawostek. Wspólnie wyruszyliśmy na „wege podróż palcem po mapie” i ugotowaliśmy m.in. razowe tortille, falafele z hummusem (buraczany, pietruszkowo-kolendrowy oraz klasyczny) czy też lasagne z orkiszowym beszamelem. Dzięki Marta za naprawdę smaczne i ciekawe przepisy! 



Tym miłym akcentem zakończyłam mój ostatni przedmaratoński weekend. Biegania będzie w tym tygodniu troszkę mniej, mam nadzieję, że swoje już wybiegałam i że następna niedziela będzie dobrym dniem na bieganie. Trzymajcie kciuki!