Autor: Zosia
Ostatnio czas bardzo szybko leci. Mam wrażenie, że jeszcze przed chwilą stałam pod choinką ciesząc się z prezentu, jakim jest udział w maratonie w Rzymie. Maraton
w marcu wydawał się wtedy taki odległy, trzy miesiące treningów i przygotowań? 
Z trzech miesięcy zrobiło się nagle.. pięć dni!
Postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na chwilę przed maratonem. Widząc, jak szybko przeleciał miniony tydzień, wiem że już zaraz będę stała w tłumie i czekała na rozpoczęcie mojej kolejnej walki z 42,195 kilometrami. 
Czy są obawy? SĄ! Powiem szczerze, że boję się nadchodzącego maratonu. Wiem, że będzie to już czwarty taki bieg w moim życiu, ale przed tym dystansem będę miała zawsze duży respekt. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, mimo mrozów, śniegów nie odpuszczałam biegów. W grudniu ruszyłyśmy z naszymi kobiecymi spotkaniami, które są zarówno dla Was jak i dla mnie dużą mobilizacją, aby zamiast długiego snu, wybrać ruch. Wieczorne biegi z Night Runners, też nie raz motywowały do wyjścia na trening. 
Wiem, że zrobiłam dużo, a jednak mam wrażenie, że było za mało i pojawiają się obawy. Przecież mogło być więcej dłuższych biegów, mogłam poćwiczyć więcej podbiegów, tempo… Obawiam się trochę, jak zachowa się moje kolano, które przy długich wybieganiach lubi się odezwać i pomarudzić. 
Na rzymski maraton założyłam sobie jedno – chcę się nim nacieszyć. Nie planuję żadnej życiówki, bo nie chcę być w jakiś sposób zawiedziona na mecie, o ile w ogóle można być niezadowolonym na mecie maratonu.
Tegoroczny bieg przejdzie prawdopodobnie do historii, jako że będzie odbywał się równolegle z wyborami papieża. Do końca nie wiem, o której godzinie wystartuje. Na oficjalnej stronie Maratona di Roma pojawiają się ciągle nowe informacje. Na chwilę obecną wygląda to tak: jeżeli papież nie zostanie wybrany do niedzieli, maraton rozpocznie się, tak jak zaplanowano, o godzinie 9:30. W przypadku dokonania wyboru, start przesunięty zostanie na godzinę 14:00, a dodatkowo zmieni się trasa biegu. Zaczynać maraton o tej porze będzie nowym doświadczeniem (moje obawy co zjeść przed? czy zjeść obiad? czy nie będzie za dużo? a może za mało?). Jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać. Coś mi się wydaje, że to będzie naprawdę wyjątkowy bieg…
Teraz czas na przygotowanie playlisty, odpowiedniego stroju, magazynowanie węglowodanów (pasta!) i na dużą ilość snu. 
Nastawiam się pozytywnie, mimo mądrych słów mojego kolegi (dzięki Bartku!) – „oszczędź trochę energii na podbieg na 41km„. Podbieg na 41km? Przecież to szaleństwo! 

No nic, czas zacząć się pakować i rozpocząć podróż, w końcu wszystkie drogi prowadzą do Rzymu…