Jeszcze do niedawna bieganie uważane było za jeden z najtańszych sportów. Wraz z jego dynamicznym rozwojem, przymiotnik „tani” już niekoniecznie do biegania pasuje.  Wzrost popularności biegania spowodował, że marketerzy potraktowali ten sport jako niszę do zagospodarowania i stąd oferta związana z produktami do biegania jest znacznie bogatsza niż kilka lat temu. Jesteśmy bardziej niż pewne, że wielu z Was przeznacza sporą sumę pieniędzy na wydatki związane z bieganiem. Ubrania, buty, gadżety, wpisowe, żele, literatura biegowa, prasa, fizjoterapeuci, lekarze i pewnie ta lista mogłaby być jeszcze dłuższa. Oczywiście olbrzymim atutem biegania jest to, że może być to sport niskobudżetowy bo przecież buty biegowe można znaleźć na półkach między nabiałem i pieczywem, ale osobiście nie znam pasjonata, który biegałby regularnie w takich butach. Poza tym na szczęście jeszcze nie pobiera się opłat od biegaczy za korzystanie ze ścieżek biegowych i parków. Poniżej przedstawiamy kilka wskazówek jak zminimalizować koszty związane z bieganiem.

1. Kupuj na wyprzedażach.

To bardzo aktualny punkt, bo właśnie teraz krzykliwe, czerwone napisy „50% off” spoglądają na nas z wystaw sklepowych. Wyprzedaż trwa w najlepsze i jest to bardzo dobry moment na zakup ubrań i butów z poprzedniej kolekcji. Oczywiście fajnie mieć ciuchy i buty z najnowszych kolekcji, ale trzeba mieć świadomość, że z dużym prawdopodobieństwem kilka miesięcy później, będzie je można kupić nawet za połowę ceny wyjściowej. Na szczęście ubrania biegowe nie wypadają tak szybko z modowego obiegu i z powodzeniem mogą służyć nawet latami. Ja w swojej kurtce zimowej biegam już 3. rok i z pewnością posłuży mi jeszcze kilka sezonów. A poza tym bądźmy szczerzy – czy ktokolwiek oprócz przedstawicieli danej marki wie, z którego sezonu jest dany ciuch? Najważniejsze chyba, aby było wygodne oraz abyśmy czuli się w tym dobrze, nawet jeżeli to kolekcja wiosna/lato 2010.

2. Zapisuj się na biegi, gdy tylko ruszą zapisy

To gwarancja nie tylko niższej ceny, ale także miejsca w ogóle. Niektóre biegi cieszą się tak ogromnym powodzeniem, że chętnych jest więcej niż miejsc. Zapisując się tuż po uruchomieniu zapisów z reguły zapłacimy nawet kilkadziesiąt złotych mniej za pakiet startowy. Pamiętaj, że jeżeli chcesz wystartować w tym biegu, to naprawdę nie ma co czekać. Zapisuj się od razu, bo jeżeli tego nie zrobisz, to albo nie będzie już miejsca, albo cena okaże się droższa. To sprawdzona informacja, w zeszłym roku były dwa takie biegi, na które nie udało się zapisać. Podobnie jest w przypadku większości biegów zagranicznych – im wcześniej, tym lepiej i taniej.

Aby być na bieżąco z datami uruchomienia zapisów warto obserwować profile imprez biegowych na Facebooku.

3. Kupuj w internecie

Jedną z zalet kupowania w internecie jest oszczędność pieniędzy. Warto przy tym korzystać z porównywarek cenowych, np. Ceneo. Poza tym wiele sklepów w zamian za subskrypcję newslettera udziela rabatu na pierwsze zakupy. Naszą czujność powinna jednak wzbudzić zbyt niska cena produktu, co niesie za sobą ryzyko zakupu podróbki lub w ogóle nieotrzymania towaru. I choć zakup butów do biegania „w sieci” może być dość ryzykowny, to ów ryzyko można zminimalizować przymierzając buty w sklepie stacjonarnym. Ponadto zgodnie z polityką zakupów online, kupujący ma aż 14 dni na zwrot towaru. Ja swoje pierwsze „najki” do biegania kupiłam na Allegro zupełnie w ciemno ponad 6 lat temu. Na szczęście okazały się strzałem w dziesiątkę i do dziś wspominam je z sentymentem.

4. Bierz udział w konkursach.

Serio. Konkursy to chleb powszedni w internecie. Nam też zdarza się je organizować, a nawet brać w nich udział. W ramach ciekawostki napiszemy, że razem z Zosią udało nam się kiedyś wygrać m.in. buty Nike. Do dziś pamiętam wierszyk, który wtedy ułożyłam, a dotyczył on nowego modelu Nike Free. Prawdziwą konkursową wyjadaczką jest jednak Zosia, której do tej pory udało się wygrać naprawdę sporo. Z tych niebiegowych nagród udało się wygrać m.in.: płyty, bilety na koncerty czy do teatru oraz kilka książek. Ale było też naprawdę sporo biegowych nagród! Wygrała kilka par butów, jakieś ciuchy, badanie wydolnościowe oraz kilka pakietów startowych, w tym na półmaraton w Berlinie czy nocny półmaraton we Wrocławiu (to nic, że jego pierwsza edycja się nie odbyła ;) ). Warto próbować swojego szczęścia, bo naprawdę można wygrać sporo świetnych rzeczy i zaoszczędzić przy tym kilka złotych.

5. Dojeżdżaj na zawody ze znajomymi

Niemal w każdym mieście Polski można wziąć obecnie udział w biegach ulicznych. Dla wielu osób turystyka biegowa stała się nawet sposobem na życie. Często logistyka przedstartowa wymaga dojazdu w określone miejsce. Wspólny dojazd na zawody to nie tylko okazja do spotkania towarzyskiego, ale także świetny sposób na zaoszczędzenie pieniędzy na paliwie. Gdzie znaleźć towarzysza wyprawy? Na przykład na jednej z licznych grup facebookowych poświęconych bieganiu, np. grupa Kobiety biegają, gdzie niejednokrotnie dziewczyny publikowały posty dot. dojazdów.

6. Zachowaj zdrowy rozsądek

Czasem chwytam się za głowę, kiedy widzę kolejny „must have” biegacza. Mowa oczywiście o gadżetach, które ja nazywam „nikomuniepotrzebne”. Sama kiedyś pożądałam tego typu gadżetów, ale życie dość szybko weryfikowało ich przydatność. I tak okazało się, że nie potrzebuję kolejnego wyprofilowanego bidonu, koszulki, opaski, getrów, specjalistycznych skarpet etc. Generalnie, staram się do wszelkich zakupów podchodzić z rozsądkiem i przed zakupem zadaję sobie pytanie: czy ja tego rzeczywiście potrzebuję? Jak się pewnie domyślacie, odpowiedź w większości przypadków brzmi „nie”. Kolejną moją zakupową strategią jest tzw. odroczenie zakupu. Daję sobie z reguły dwa tygodnie na przemyślenie zakupu i jeśli po dwóch tygodniach nadal chcę dany produkt, to wtedy go kupuję. Zazwyczaj jednak już po kilku dniach moje zakupowe pożądanie spada.