WiMP to muzyczny serwis streamingowy, dzięki któremu muzyka naprawdę nie ma końca. Mieliście okazje poczytać już o nim przy okazji wpisu Magdy sprzed paru tygodni. Przyznam, że nigdy wcześniej nie korzystałam z tego rodzaju portali. Dotychczas korzystałam z programu iTunes jak i iTunes Store, w którym czasami kupuję utwory muzyczne. Recenzja Magdy sprawiła, że i ja zainteresowałam się WiMPem i postanowiłam go wypróbować.
Muzyka jest bardzo ważnym elementem mojego życia. Nieważne czy jestem na spacerze z psem, czy jadę samochodem, czy jestem w pracy – prawie zawsze czegoś słucham. Lubię odkrywać nowe utwory muzyczne, których słucham przez pewien czas non stop, najczęściej aż do momentu, w którym się znudzą ;) Myślę, że i Wam jest znane wałkowanie jednego kawałka przez cały dzień, aż do momentu, w którym nie można go już zdzierżyć. Dobrze, że po pewnej przerwie ten etap mija i znowu chce się jej słuchać. Często słyszę pytania „jakiej muzyki słuchasz?”. Szczerze nigdy nie wiem, co na to odpowiedzieć. Nie potrafię jednoznacznie określić gatunku, którego słucham. Chyba też nie ma jednego.Słucham muzyki spokojnej, szybszej, tanecznej a czasami lirycznej. Czasami po prostu coś wpadnie w ucho i tam już zostaje.
Wczoraj postanowiłam oficjalnie zapoznać się z WiMPem. Na stronie internetowej czytam, że znajdę tam milion utworów i wszystkie gatunki muzyczne. Ponoć działa zarówno na komputerze, jak i na telefonie czy tablecie. No dobrze, chciałam zatem sprawdzić czy na pewno. Rozpoczęłam od zainstalowania aplikacji na moim komputerze. Skorzystałam z opcji wypróbowania aplikacji przez miesiąc za darmo. Wszystko poszło naprawdę sprawnie i szybko. Sama instalacja nie wymagała żadnych skomplikowanych działań z mojej strony. Szybka rejestracja i już miałam przed sobą główne okno, które zapraszało mnie do stworzenia swojej playlisty.
Strona główna jest dość przejrzysta, dlatego nie miałam żadnego problemu z poruszaniem się dalej. Na początku WiMP proponuję TOP 40 najlepszych albumów oraz TOP 20 utworów. Faktycznie od razu znalazłam tam parę aktualnych hitów. Piosenki są również podzielone na poszczególne gatunki oraz można je jeszcze dodatkowo znaleźć w wyszukiwarce, wpisując artystę czy tytuł. WiMP chwali się, że ma do zaoferowania ponad milion utworów – faktycznie, coś w tym jest. Z radością zaczęłam wyszukiwać piosenki, które spontanicznie wpadły mi do głowy. Byłam pewna, że niektórych nie znajdę w bibliotece muzycznej. Myliłam się, znalazłam wszystkie utwory, które sobie wymarzyłam i byłam z tego powodu naprawdę bardzo uradowana ;) .
Szybko postanowiłam stworzyć swoją playlistę – oczywiście biegową. Nie słucham muzyki na każdym treningu. To zależy od jego charakteru. Jeżeli biegnę w towarzystwie, to wolę słuchać drugiej osoby, niż muzyki… Jednak podczas zawodów muzyka jest dla mnie niezbędna. Ona po prostu dodaje sił, w momentach, w których ich brakuje. W takich chwilach zaczynam koncentrować się na tekst czy rytm muzyki (tak, to straszne, ale czasami zaczynam nieświadomie śpiewać!) dzięki czemu zapominam o kilometrach, które jeszcze są przede mną. Moja playlista powstała szybko, jednak nie jest jeszcze skończona. Jest tak dużo piosenek, które mi się podobają, że ze spokojem będzie mogła posłużyć mi podczas następnego maratonu jesienią. Wyszukiwanie ulubionych, dawno zapomnianych już utworów sprawia mi taką radość, że nie mogę przestać. Nawet podczas pisania tego tekstu ciągle przypominam sobie o kolejnych piosenkach, które dodaję do listy.
Postanowiłam również sprawdzić, jak WiMP sprawdza się na telefonie komórkowym. Instalacja przebiegła równie bezproblemowo, jak w przypadku komputera. Zauważyłam, że nie można być równocześnie zalogowanym na komputerze i telefonie. Po zalogowaniu się na telefonie, aplikacja działała bez zarzutów. Mogłam znowu zabrać się za wyszukiwanie ulubionych piosenek aby dodać je do mojej playlisty, którą roboczo nazwałam „BIEGOWO-ZOSIOWO”.
Myślę, że WiMP ma wiele ciekawych funkcji, których nie zdążyłam jeszcze odkryć. Zamierzam to jednak zrobić, oczywiście słuchając przy tym muzyki. Zdecydowanie cieszę się, że postanowiłam wypróbować ten program, przecież sporo biegów przede mną, a nowe playlisty się przydadzą…
Skoro wpis rozpoczęłam cytatem Friedricha Wilhelma Nietzsche, pozwolę sobie zakończyć drugim cytatem.
„Music expresses that which cannot be put into words and that which cannot remain silent”
– Victor Hugo
Chyba skuszę się na wypróbowanie ;)
Trzeba być non stop podłączonym do internetu, żeby móc odtwarzać muzykę?
Nie trzeba być cały czas podłączonym do sieci…
Tak to prawda, ale funkcja za darmo nie ma możliwości słuchania 'offline’ :)
Tego serwisu jeszcze nie próbowałem, osobiści podczas biegania czy pieszych wycieczek słucham Spotify. Coś podobnego.
Ja próbowałam i polecam :) http://nadobrydzien.blogspot.com/
Dla mnie także muzyka jest bardzo ważna w czasie biegania, zwłaszcza podczas zawodów. Ostatnio na dziesiątce w Edynburgu jedna piosenka Moloko naprawdę mnie pociągnęła do przodu, gdy miałam już konkretny kryzys. Można zresztą przeczytać o tym na moim blogu, który wcale nie jest o bieganiu, ale ostatnie dwa wpisy – tak :)