Autor: Magda
Do testów Merrelli podchodziłam dość długo. Moje plany pokrzyżowała mi kontuzja i zamiast na treningi chodziłam do osteopaty. Ten sam osteopata wprost zachwalał bieganie w butach minimalistycznych, do których ja próbuje przekonać się od ponad roku. Zwolennicy biegania naturalnego używają przekonujących argumentów za tym, aby porzucić amortyzowane buty i przejść na jasną, naturalną stronę biegania. Dlaczego?
Wspaniałomyślna matka natura sama wyposażyła nas w systemy amortyzacyjne: ścięgno Achillesa oraz rozcięgno podeszwowe (o jego istnieniu dowiedziałam się rok temu i było to bardzo bolesne doświadczenie). Mocno amortyzowane buty sprawiają, że nasze stopy stają się leniwe, a my biegamy z pięty (moje stopy też są leniwe). W ten sposób chcąc nie chcąc niszczymy sobie kolana (większość znajomych biegaczy narzeka na ich ból, narzekam i ja).
Model Bare Access 2 pochodzi z serii Barefoot. Wyposażony został w podeszwę Vibram, tę samą, którą mają słynne five fingersy. Podeszwa Vibram cechuje się sporą przyczepnością i odpornością na ścierania. Tak wygląda po przebiegnięciu 60 km:
Uwagę zwraca brak wkładki. Podeszwa jest na jednym poziomie (zero drop), a więc nie ma różnicy między piętą a śródstopiem, co ma swoje konsekwencje w technice biegania. Poza tym but jest bardzo lekki. Jego wzornictwo mnie nie zachwyciło. But jest jednak solidny i przewiewny, co doceniłam podczas ostatniego upalnego biegu. Został zaprojektowany tak, aby było w nim dużo przestrzeni dla palców.
Pierwsze wrażenia były bardzo bolesne. Po pierwszym biegu chciałam je rzucić w kąt. Do biegania naturalnego należy się przyzwyczaić i tyle. Dla mnie była to ważna lekcja biegania. Merrelle nauczyły mnie biegać ze śródstopia. Każda próba lądowania na pięcie była bolesnym doświadczeniem. Na początku dziwnie biegało mi się na palcach, ale po kilku biegach stawało się to coraz bardziej naturalne. Rozpoczęłam zapobiegawczo od czterech kilometrów raz w tygodniu. Na drugi dzień dowiedziałam się o istnieniu nowych mięśni. Najdłuższym przebiegniętym dystansem było 11 km, w które włożyłam ogromny wysiłek bo angażowanie śródstopia i paców to spore wyzwanie dla kogoś, kto zwykł tłuc piętami o podłoże. Siła (złego) nawyku jest potężna i trudna do zwalczenia. Po miesiącu mogę napisać, że nie jest lekko, ale jeśli taka technika biegania ma mnie uchronić przed kontuzjami, to ja w to wchodzę.
Za wcześnie jeszcze, aby wynosić na piedestał bieganie minimalistyczne. To najbardziej naturalne dzieje się boso. Mnie się spodobało i na krótsze treningi zakładam teraz buty minimalistyczne. Uważam, że model Bare Access to dobre buty dla wszystkich, którzy chcą zacząć swoją przygodę z bieganiem naturalnym. Do tej pory przebiegłam 60 km. I jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
Specyfikacja techniczna ze strony www.merrell.pl:
- Wierzch wykonany z materiału
- Wkładka z technologią Aegis® zapobiegającą powstawaniu bakterii powodujących nieprzyjemny zapach
- Gumowe wzmocnienie z przodu buta chroniące palce
- Język z bocznymi wstawkami uniemożliwia przedostawanie się zanieczyszczeń do wnętrza buta
- Podeszwa w jednym poziomie gwarantująca dobry kontakt z podłożem
- Podeszwa zewnętrzna Merrell Bare Access 2
Cena: 339 zł
a rozwiązanie pośrednie? tzw ja mam buty z amortyzacją, ale praktycznie od zawsze biegam od śródstopia. Naprawdę rzadko ( przy dłuższych biegach, kiedy moje łydki odmawiają współpracy) przechodzę na bieg od pięty.
Za mało wiem o butach żeby się wypowiadać. Jednak nie do końca rozumiem czym takie „buty do naturalnego biegania” miałyby się różnić od zwykłych halówek, które też amortyzacji nie posiadają.
Rozwiązanie pośrednie to np. Nike Free Run +3, V 5,0. Mają największą różnicę wysokości podeszwy pomiędzy piętą a stopami z całej serii Free Run – najlepiej więc zacząć od nich (jeśli chodzi o Nike, nie znam modeli pozostałych marek).
Buty do biegania minimalistycznego od zwykłych butów bez amortyzacji różnią się tym, że są przystosowane do biegania właśnie. Praca stopy bardzo różni się w zależności od uprawianego sportu.
Nie zachwycają wyglądem, ale może i faktycznie są dobre :) Sama nie wiem, czy biegam z pięty, czy śródstopia hmm..
Dużo czytałam i bardzo spora liczba ludzi mówi, że właśnie bieganie ze śródstopia jest nie poprawne i że powinno się biegać z pięty. Więc jak to w końcu jest? Ja zawsze biegałam na śródstopiu, ale po tych informacjach przestawiłam się na pięte.
z pięty? największy błąd, stąd są kontuzje.
a kto poleca bieganie z pięty, Sanothe?
Magdo, a czy ten osteopata, który Ci polecał buty minimalistyczne to dr Marszałek?
leczyłam się u niego w zeszłym roku i właśnie nic na ten temat nie mówił. hm. a myślę o takich butach – można je taniej dostać w Factory w Luboniu lub Tk Maxx, tylko trzeba szukać i trafić ;)
Majka. Ja chodziłam do Centrum Osteopatii. Sama mam problemy z pasmem biodrowo-piszczelowym. Generalnie, po biegu w butach minimalistycznych jest ok. Moją nową miłością są Nike Free 3.0.
Dokładnie nie mogę stwierdzić, ale kiedyś starałam się czytać trochę na ten temat i właśnie tam było mówione, że bieganie tzw naturalne jest nieprawidłowe
Myślę o tym aby też przestawić się na buty minimalistyczne, zwłaszcza że lubi mnie nękać ból kolan (mimo zachowania wszelkich zasad typu rozciąganie itp). Wiele zalet słyszałam o bieganiu w takim obuwiu. Jednak istnieje wątpliwość w moim przypadku, mam dość mocną pronację i nie wiem jak się moje nogi i stopy zachowają. Nie wiesz Magda może, jak się ma pronacja do biegania naturalnego? :)
Jakoś mam wątpliwości. Zaczynałam od biegania w zwykłych butach sportowych i o ile na naturalnym terenie było spoko, tak na twardym podłożu nieźle się męczyłam. W czasie biegu czułam też kolana. Odkąd mam buty z amortyzacją problemy zniknęły, także ja chyba zostane przy moich najkach, niemniej zwrócę uwagę na to, żeby nie biegać z pięty ;-)
Można poprosić o informacje dotyczące wagi butów i jako takiej wytrzymałości na ścieranie po 300-400km?