Ok, zostały dwa dni. Dwa dni mogą być wiecznością, dwa dni mogą być też chwilą. W naszym przypadku jesteśmy przekonane, że te dwa dni przelecą bardzo szybko, raz, dwa, trzy i nagle będziemy wszyscy stać w naszych strefach startowych.
Wielu z Was pobiegnie swój pierwszy maraton, wielu z Was swój kolejny z rzędu. Nieważne czy pierwszy, czy setny, nerwy zawsze są i będą. Żeby nie zrobić głupkowatych błędów oraz aby uspokoić Was trochę, dziś przygotowałyśmy parę wskazówek i rad. Większość z nich nie będzie dla Was nowością i pewnie grzecznie wszystkiego przestrzegacie już od początku tygodnia. Warto jednak zebrać raz jeszcze wszystko razem i dodać jeszcze te rady, które przydadzą się na dwa dni przed startem. Oto one:
- ODPOCZYNEK I SEN
– Mamy nadzieję, że już nie biegacie. Oczywiście są różne szkoły, różne treningi i różni trenerzy. My jesteśmy zdania, że dwa dni przed maratonem lepiej sobie bieganie już odpuścić. Ja, podobnie jak przed maratonem w Kolonii, przestałam biegać w środę i tego dnia zrobiłam tylko spokojne 5 kilometrów. Czasami miło jest zatęsknić za bieganiem. W sobotę zalecamy lekki spacer, ale poza tym leżymy i odpoczywamy! ;) No właśnie! Odpoczywamy! Dlatego postarajcie się zadbać o odpowiednią dawkę snu w tym tygodniu. Niech noc z piątku na sobotę będzie dla Was długą nocą (i nie, nie chodzi nam o imprezowanie). Śpijcie dużo, bo z soboty na niedzielę ze względu na stres możecie mieć problem ze snem, możliwe, że będziecie się budzić.
- DIETA
– W tym tygodniu można bez wyrzutów sumienia jeść węglowodany! Tu również są różne szkoły. My zawsze ładujemy te węglowodany od środy do soboty. Pamiętajcie, że węglowodany to nie tylko makaron, ale na przykład ryż. Starajcie się nie eksperymentować w tym tygodniu z jedzeniem. Nie polecamy też żadnych ciężkich sosów do makaronu. U nas sprawdza się zawsze prosty sos pomidorowy (zrobiony samodzielnie) i makaron. Ja nie jem mięsa, ale mięsożercom nie polecam jedzenia go przed startem. Jak słusznie wyczytałam u Artura Kujawińskiego (mój trener, który przygotował mnie do pierwszego maratonu w 2010 roku) organizm nie zdąży strawić mięsa do czasu startu. A im lżej się będzie biegło, tym szybciej! ;) Śniadanie maratończyka – najlepiej sprawdzi się bułka z dżemem oraz banan. Generalnie nie polecamy jogurtu, czy ciemnego pieczywa, które zawiera dużą ilość błonnika.
- WODA, WODA, WODA
– Niech butelka z wodą będzie Waszą wierną towarzyszką w tych ostatnich dniach przed startem. Pijcie dużo, nawadniajcie organizm! Pamiętajcie też, aby wystarczająco dużo pić na trasie!
- STRÓJ
– Nie kombinujcie nic ze strojem. Nie biegnijcie w nowych butach, nowym staniku, nowych skarpetkach czy koszulce, którą kupiliście okazyjnie na targach. Wasz strój musi być wypróbowany, abyście wiedzieli, że nic nie obciera, nic nie denerwuje. To naprawdę potrafi być bardzo męczące podczas biegu. Przygotujcie sobie cały strój już w sobotę wieczorem, tak abyście o niczym nie zapomnieli. Pamiętajcie o czipie, o ile nie będzie on wmontowany w numerek startowy.
- GŁOWA
– Ona na maratonie bardzo Wam się przyda – od startu do mety. Każdy ma pewnie jakąś strategię, według której chce pobiec. Pamiętajcie jednak, aby nie zaczynać za szybko (tłum ludzi na pewno pociągnie, do tego dojdzie adrenalina, radość, euforia i takie tam…!). Biegnijcie swoim tempem i pamiętajcie, to po trzydziestym kilometrze zaczyna się prawdziwy maraton. Jesteśmy ciekawe, ilu z Was wspomni te słowa podczas biegu ;). Postarajcie się dobrze rozłożyć siły, aby nie czołgać się do mety. Jeżeli poczujecie się źle, zatrzymajcie się, przejdźcie do marszu, napijcie się. To naprawdę nie jest żadnym wstydem! Wstydem jest siedzenie tego dnia w domu na kanapie! :D
- RADOŚĆ
– No właśnie! Nie zapomnijcie o niej. Niech stres nie zabierze Wam radości z tego wydarzenia. Jeżeli będzie to Wasz debiut, to – choć ciężko w to uwierzyć –cieszcie się każdym kilometrem tego biegu. Zawsze pierwszy maraton będzie tym wyjątkowym. Pamiętajcie o tym, że czas nie zawsze jest najważniejszy i jesteście wielcy, ponieważ postanowiliście wystartować. Cieszmy się z kibiców, którzy (mamy nadzieję!) licznie będą nas wspierać na trasie. Podziwiajcie widoki (o ile takie będą ;)), cieszcie się z dobrej pogody (ponoć ma być ładnie, a przecież to już połowa października, więc niedługo może się to zmienić) i wykorzystajcie te godziny w jak najlepszy sposób. Jeżeli macie coś, o czym chcecie pomyśleć – maraton na pewno będzie świetną okazją do tego. Jeżeli chcecie nie myśleć o niczym, to maraton również może Wam w tym pomóc. Możecie porozmawiać z osobą, z którą biegniecie, możecie posłuchać dobrej muzyki i to wszystko tak przez 42,195 kilometry. Wspierajcie się nawzajem, jeżeli zobaczycie, że ktoś Waszego wsparcia potrzebuje. Przecież biegacze to jedna wielka rodzina, czy jakoś tak? ;) Jeżeli zrobicie to wszystko, o czym tutaj właśnie piszemy, to tak się stanie, że nawet nie zauważycie, a będziecie już nagle na ulicy Grunwaldzkiej skręcać w lewo, aby wbiec na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, na których czekać będzie na Was oprócz dopingujących tłumów, wymarzona meta.
Niech ona będzie podsumowaniem Waszej wielomiesięcznej walki z treningami, z lenistwem, ze złą pogodą (chociaż biegacze tego pojęcia przecież nie znają) i ze słabościami na trasie.
A co najlepiej zrobić na mecie? Możecie płakać (oby tylko z radości!), możecie robić sobie zdjęcia (selfie z metą? zawsze dobre!), możecie tulić najbliższych, ale i obcych. Możecie się śmiać (wręcz powinniście!), możecie skakać, możecie się położyć i odpoczywać. Ale przede wszystkim odbierzcie Wasz ciężko wywalczony medal i CIESZCIE SIĘ z tego, że zostaliście MARATOŃCZYKAMI!
Biegnijcie bezpiecznie, uważajcie na siebie i do zobaczenia na mecie!
Dzięki za wskazówki Zosiu. Przydadzą się, bo za 2 dni mój pierwszy maraton. Nie potrafię ostatnio myśleć o niczym innym. Strach miesza się z ekscytacją :)
P.S.
Bardzo lubię czytać Waszego bloga. Szczególnie Twoje relacje z biegów. Tak trzymać! ;)
Dzięki! TRZYMAM MOCNO KCIUKI :) Dasz radę! Gdzie biegniesz?