Chciałabym się dzisiaj podzielić z Wami przepisem na kruche, migdałowe ciasteczka, które od paru lat robię na święta. Ostrzegam, że absolutnie nie są one dietetyczne, ale czasami można, szczególnie w święta. ;) Poza tym wystarczy tylko jeść je z umiarem, a jedno świąteczne wybieganie pomoże spalić zbędne kalorie. W tym roku dołączyłam do wyzwania i nie jem słodyczy od 1 do 24 grudnia, dlatego sama ich jeszcze nie próbowałam, ale sądząc po zapachu, wyszły smaczne. Myślę, że przepis może się Wam spodobać, bo jest naprawdę łatwy i szybki. Poza tym te ciasteczka są też dobrym pomysłem na drobny prezent dla najbliższych.
Składniki:
180 g mąki
100 g masła
50 g cukru pudru
1 żółtko
50 g zmielonych migdałów
do posypania: cukier puder
Z wyżej wymienionych składników ugniatamy ciasto, co jest dobrym treningiem dla rąk. ;) Ja wyjmuję masło godzinę wcześniej, aby zdążyło trochę zmięknąć, wtedy łatwiej się te wszystkie składniki ze sobą mieszają. Jeżeli chodzi o migdały, to dobrze sprawdzają się też płatki migdałowe, które po prostu trzeba posiekać na mniejsze kawałki. Ja robię z ciasta zawsze jedną wielką kulę, którą potem dzielę na małe kawałki, a z nich formuję małe rogaliki. To jest chyba najbardziej czasochłonna czynność. Rogaliki nie powinny być większe, niż uszka do barszczu, ale tak naprawdę to zależy od Was. Następnie układamy ciasteczka na blasze i wstawiamy do piekarnika (nagrzanego do temperatury 180 stopni) na około 10-15 minut. Ciężko określić dokładny czas. Ja je zawsze wyciągam, gdy są lekko brązowe (warto je obserwować, aby się nie przypaliły). Po wyciągnięciu z piekarnika, póki są jeszcze ciepłe i leżą na blaszce, posypujemy je cukrem pudrem i jak ostygną przekładamy do puszki czy innego pudełka. To wszystko! Ciasteczka powinno się zrobić właśnie mniej więcej tydzień przed Bożym Narodzeniem, wtedy będą bardziej kruche.
Smacznego i udanych wypieków Wam życzę!
PS Dzisiaj mam jeszcze plan, aby zrobić chrupki z ciecierzycy. Jeżeli wyjdą smaczne, to z pewnością podzielę się z Wami tym (o wiele zdrowszym) przepisem i wrzucę na blog. Ale to już raczej po świętach, po których będziemy pewnie potrzebowali delikatnego cukro- detoksu ;)