Autor: Magda
Niniejszy wpis otwiera cykl postów dedykowanych głównie początkującym biegaczkom.
Jestem wielbicielką porannego biegania. Jestem wielbicielką łóżka i puszystej kołdry. Na tym polu rodzi się poważny konflikt interesów. Postanowiłam jednak, że wiosną przechodzę na poranną stronę mocy biegania. W ostatnim tygodniu udało mi się pokonać grawitację łóżka, a efekty były wspaniałe. Nawyk porannego biegania doskonale porządkuje i dyscyplinuje dzień. Szczególnie uwielbiam weekendowe, długie wybiegania. Po takim kilkugodzinnym treningu mam jeszcze więcej energii i chęci do działania. Śmiało mogę napisać, że to moja ulubiona jednostka treningowa. Pierwsze kilometry pokonywane są z trudem i opieszale, a pokusa powrotu do łóżka ogromna. Po 5. km nagle dostaję skrzydeł i mogę biec, biec i biec. Bez końca.
Korzyśći?
1. Poprawa metabolizmu.
2. Doskonałe samopoczucie na cały dzień.
3. Więcej energii i motywacji do działania.
4. Mniejszy ruch na ulicach.
5. Dłuższy dzień.
Jak się zmotywować?
1. Wieczorem przyszykuj rzeczy do biegania przy łóżku.
2. Zaplanuj sobie dzień, uwzględniając poranny trening, żeby nie pokonywać w stresie kolejnych kilometrów, z myślą, że spóźnisz się do pracy. To bieganie ma zabijać stres, a nie odwrotnie.
3. Po bieganiu, przygotuj sobie królewskie śniadanie w nagrodę. Niech chrupiący croissant z konfiturą i gorące cafe latte skutecznie cię zmotywują.
4. Umów się na wspólny trening z innym biegaczem, mieszkającym niedaleko. Głupio będzie nie przyjść, prawda? Z doświadczenia wiem, że wspólny trening zapracowanych ludzi pozwala nadrobić zaległości towarzyskie.
5. Pomyśl o tych wszystkich spalonych kaloriach (60 min. truchtu pozwala spalić ok. 600 kalorii).
Jeść czy nie jeść?
Jeść!
1. Nawodnij się wieczorem, zwłaszcza jeśli planujesz dłuższe wybieganie. Przed biegiem wypij co najmniej szklankę wody (może być przegotowana z dodatkiem cytryny)
2. Przed lżejszym treningiem zjedz przekąskę np. banana, ciastko owsiane, garść suszonych owoców. Dla mnie nie ma nic gorszego, od biegania na czczo, kiedy mój organizm jeszcze nie wskoczył na pełne obroty i korzysta z niewielkich rezerw energetycznych.
Kiedy planuję długie wybieganie, zawsze zjadam owsiankę z dodatkami lub po prostu śniadanie maratończyka, a więc białą bułkę z dżemem.
Jeśli jednak nie dasz się przekonać, zawsze możesz wybrać się na trening nocny z grupą Night Runnersów.
Taaaak poranne bieganie! Konflikt interesów łóżko-bieg jest bardzo intensywny, ale jeszcze nigdy nie żałowałam wyjścia na trening rano :). I w 200% zgadzam się z weekendowym bieganiem – bez stresu, bez pośpiechu i myslenia, że mam 4 minuty na prysznic, jeśli chcę zdążyć na zajęcia… w weekend można biec i biec i biec :)
mnie cieszy fakt ze nieregularny tryb pracy (hotel 12h raz dzień raz noc)w każda porę dnia i nocy oraz niezależnie od dnia tygodnia, motywuje mnie do biegania w niestandardowych godzinach i w tzw „parszywą pogodę”. Owoce trawią sie najszybciej np banan w 40 min, wiec sa najlepszym sposobem na szybki strzał energetyczny, a i tak najlepiej biega sie wtedy gdy nic ci nie przypomina o swojej obecności w drogach pokarmowych ;)
zgadzam się ze wszystkim co napisałaś i również mam taki plan <>
wiosno przybywaj !!
Czasami zastanawiam się czy by nie spróbować biegać rano, jednak moja miłość do łóżka jest zbyt silna ;) Żeby zdążyć pobiegać przed pracą musiałabym wstać ok. 5-6 rano ;) za to na pewno dużym plusem jest to, że na ulicach nie ma zbyt wielu ludzi. Póki co – bieganie poranne u mnie tylko w weekend, a w tygodniu wygrywa wieczorowa pora.
Ja fantastycznie, że znalazłam tego bloga! Do biegania przymierzam się od jakiegoś czasu. Raz nawet zwlekłam się z łóżka, przywdziałam specjalnie na tę okazję kupiony strój i poszłam do parku. Biegłam później maszerowałam, później znowu biegłam…może przebiegłam kilometr. Wróciłam do domu w opłakanym stanie i ze świadomością, że wszyscy w parku patrzyli na mnie z politowaniem :)
Ale się nie poddaję, kupiłam kijki do nordic walkingu i może zacznę w ten sposób. Największy mój problem polega na tym, że jak wracam z takiego marszo-biegania, to po prostu padam, robię się strasznie senna. Nie ma tu mowy o żadnej energii :( Jest na to jakaś rada?
Przede wszystkim nie przejmuj się, że ktoś na Ciebie patrzy. Każdy z nas kiedyś zaczynał, a trening jest najlepszą drogą do poprawy formy.
Twoja senność być może bierze się z tego, że Twój organizm nie jest jeszcze przyzwyczajony do dużego wysiłku. Staraj się sukcesywnie zwiększać obciążenie.
w weekend super. ale w tygodniu :/ ja niestety mam tak że jak przed pracą pobiegam to cały dzień jestem śnięta – taka ma uroda :D
Fakt, bieganie rano ma same plusy, ale jednak zimą nie jestem w stanie się do tego zmusić ;) Co innego latem, kiedy to jedyna pora bez upału, wtedy jak najbardziej bieganie poranne planuję uskuteczniać :)
Jak tutaj cudownie u was! Zaczytałam się:) Dopiero zaczynam i już muszę stwierdzić, że nie ma cudowniejszego uczucia niż po porannym treningu! U mnie wieczorne bieganie odpada, bo po prostu się boję, okolica nie jest zbyt bezpieczna. A po takim poranku jest energia na całodzienne zmagania z uczelnią;p Pozdrawiam was gorąco!
Bieganie jest trudne. Wolę uprawiac sport w towarzystwie wielu ludzi. bardziej mobilizuje, np sztuki walki :-) Pozdrawiam.
Eh, w podstawówce i liceum biegałam na długie dystanse, ale przerwałam treningi na studiach (trzeba było się skupić na matmie i mechanice). Tęskni mi się za tym jak cholera, niestety mam małe problemy z kolanami (rozmiękanie chrząstki). Ale w sumie, jak bym tak tylko delikatnie potruchtała z rana… W końcu wiosna za zakrętem :) Dziewczyny, to jest właśnie ta motywacja! Pozdrawiam!
Uwielbiam poranne bieganie w weekendy :)Niestety w tygodniu to łóżko zwycięża, szczególnie gdy i tak wstaje się o 5:45 – nie byłabym w stanie wstać jeszcze wcześniej :)