Autor: Magda
Choć do końca 2012 pozostał prawie miesiąc, postanowiłam poświęcić wieczór na syntetyczne podsumowanie dogasającego roku. Miesiąc po miesiącu. Od zawodów do zawodów.
Choć do końca 2012 pozostał prawie miesiąc, postanowiłam poświęcić wieczór na syntetyczne podsumowanie dogasającego roku. Miesiąc po miesiącu. Od zawodów do zawodów.
Styczeń
Zaczynam przygotowania do półmaratonu w Poznaniu. Zostały 3 miesiące. Marzę o złamaniu 2 godzin. Już po pierwszym maratonie, kompletnie połknęłam biegowego bakcyla. Tyłek marznie w ekstremalnie (jak dla mnie) niskich temperatutach, ale bieganie ratuje mnie od zimowej depresji.
Luty
Nie pamiętam lutego. Umknął mi i zaszył się w niepamięci. To ten krótki miesiąc zawieszony między zimą a przedwiośniem. Chyba nadal trenuję, a zimowa aura daje mi popalić.
Marzec
Zaczynam nową pracę. Przygotowuję się do półmaratonu i myślę sobie, że złamać 2 godziny to wielki wyczyn. Moją przygodę z połową dystansu maratońskiego rozpoczęłam z wysokiego c, od trudnej trasy w Gnieźnie (wrzesień 2011), gdzie nabiegałam tylko 2h02 min, co z perspektywy czasu wydaje mi się słabym wynikiem.
W powietrzu czuć wiosnę, są też widoki na zrzucenie jednej warstwy biegowej garderoby.
Kwiecień
Kwiecień zaczyna się półmaratonem. Mało mam wiary w siebie i gdy łamię nie tylko 2h, ale także 1:50 pękam z dumy i mam apetyt na więcej. Nie wiem jeszcze, że w tym roku nie poprawię tego wyniku, ale co więcej nawet go nie powtórzę. Kwiecień kończy się nieudanym, upalnym startem na 10 km, po którym przeziębienie rokłada mnie na łopatki.
Maj
Hucznie świętuję urodziny i po raz kolejny dziwię się, że mam już tak dużo lat. Moim celem jest złamanie 50 min. na 10 km. Dostaję na urodziny wymarzone buty do biegania. Drugie. Pierwsze, mocno sfatygowane odchodzą do rezerwy. Jeszcze nie wiem, że już nigdy ich nie założę. 13 maja startuję na 10 km i urywam 4 minuty z 50. Do bloga dołącza świeża krew– Zosia.
Czerwiec
Czas zdawania egzaminów i nauki do obrony nie sprzyja bieganiu. Startuję w półmaratonie w Śremie. Fatalnym. W trakcie biegu zatrzymuję się kilkukrotnie, co zdarza mi się po raz pierwszy. Nie radzę sobie z upałem i jakimś dziwnym nienazwanym uczuciem w środku.