Zdjęcie główne: Tomasz Twardowski

FotorCreated

[gap height=”25″ /]

Magda

Jak dziś pamiętam moje blogowe początki, kiedy jeszcze niemal nikt mnie nie czytał. To była zabawa wymagająca cierpliwości i pokory (ale czy tak samo nie jest z bieganiem?). Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Kobiety biegają przerodzi się w niesamowitą przygodę. Podczas tej czteroletniej drogi poznałam wielu wartościowych ludzi, na których pewnie nigdy bym nie wpadła gdyby nie bieganie i blog. Czy to, że spotkałyśmy się z Zosią dzięki KB to przypadek? Jestem pewna, że nic nie dzieje się przypadkiem. Równolegle do życia blogowego, toczyło się to normalne, w którym musiałam godzić wiele ról i obowiązków. Tak jest zresztą do dzisiaj; blog nigdy nie był i nie jest naszą pracą. Właśnie dlatego posty pojawiają się nieregularnie lub nie tak często jak byśmy tego chciały. Blog jest tylko wycinkiem tego co robimy na co dzień i odskocznią od codziennych obowiązków, ale obie jesteśmy zgodne, że jest dla nas ważny. Dziękujemy Wam za to, że jesteście, niektóre od samego początku, wspieracie nas, przychodzicie na spotkania, komentujecie, kibicujecie, dzielicie się swoimi historiami publicznie i w prywatnych wiadomościach. Dziękuję Zosi za obecność przez te prawie 4 lata, za wzruszające relacje, prowadzenie spotkań, „ciągnięcie” bloga przez okres ciąży i pierwszych miesięcy mojego macierzyństwa, za bycie bliżej Was. Dziękuję także M., bez którego chyba nie byłoby tego bloga, za wsparcie techniczne, konstruktywną krytykę i doradztwo. Dziękuję prowadzącemu zajęcia z reklamy internetowej za to, że zwątpił, że mogę poprowadzić ten projekt zaliczeniowy, którym było stworzenie i promocja bloga, sama, a nie w grupie. Chyba jako jedyna dostałam z niego najwyższą możliwą ocenę. Dziękuję Wam Drodzy Czytelnicy za wsparcie podczas powrotu do biegania po ciąży. Było mi cholernie ciężko, ale wiem, że zrobiłam kawał dobre roboty. Udało mi się pobić wszystkie moje rekordy, przekroczyć wszystkie granice i jeśli zainspirowałam choć jedną z Was, to było warto. Wspólnie pokazujemy, że to nie piękne ubrania, nienaganny makijaż i starannie ułożone włosy zdobią kobietę. Ważniejsza od tych zewnętrznych atrybutów jest pasja. Cieszę się, że miałyśmy okazję współpracować z wieloma fajnymi markami- to dla mnie cenne doświadczenie zawodowe.

Nigdy nie próbowałyśmy być „paniami od biegania”, nie pretendujemy też do miana ekspertek. Kobiety biegają nie jest o treningach, nie jest nawet o quasi-profesjonalnym bieganiu. Staramy się pisać lekko, motywująco i po Waszych komentarzach oraz statystykach widzimy, że to się sprawdza. Jest u nas różowo i trochę cukierkowo, ale od początku naszym celem było odczarowanie i przede wszystkim popularyzowanie kobiecego biegania. Jesteśmy szczęśliwe, że udało nam się zbudować fantastyczną społeczność, do której każda może dołączyć bez względu na wyniki, wiek, staż biegania. Mamy nadzieję, że uda nam się Was jeszcze nieraz zaskoczyć i będziecie z nami przez kolejne 4 lata.

[gap height=”25″ /]

COVER_v2

[gap height=”25″ /]

Zosia

Chyba nikomu już nie muszę powtarzać, jak bardzo uwielbiam cyfrę cztery. Naprawdę sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że po prostu ładnie wygląda (tak, tak wiem brzmi zabawnie, ale ma według mnie dobre proporcje), może coś kiedyś miało na to wpływ. Nie wiem, ale wiem jedno- przynosi mi szczęście i mam czwórko-obsesję.

Nie zdziwi Was zatem to, że niesamowicie się cieszę, z faktu czwartych urodzin blogu.

Co chciałabym napisać? Myśli znowu mnóstwo [niczym po jakimś biegu], wystarczyłoby pewnie na kilka stron. Postaram się mimo wszystko streścić.

Ten blog aktualnie zajmuje 90% miejsca w moim sercu. Gdyby nie rodzina, przyjaciele i zwierzaki (w sumie przecież to też przyjaciele) byłoby to 100%.

Gdyby nie ten blog, nie poznałabym Magdy, mojej [nie tylko biegowej] bratniej duszy. Wiele z Was mówi nam, że jesteśmy siostrami. Przypadek? Nie sądzę! Naprawdę coś w tym jest. Gdyby nie ten blog nie miałabym okazji nauczyć się tak wielu rzeczy i nie mowię tu o bieganiu. Chodzi o wiele innych dziedzin mojego życia, na przykład wszystkie „współprace” oraz „projekty”, w których dzięki KB miałam [prawie zawsze] przyjemność uczestniczyć. Myślę, że większość mojej wiedzy na temat marketingu zyskałam właśnie dzięki temu.

Nauczyłam sie dyscypliny, asertywności [nad tym jeszcze muszę popracować], nauczyłam się wykonywać milion spraw jednocześnie [korpoczlowiek nazwałby to multitaskingiem], zaczęłam oswajać się z kamerami, aparatami, wiem też jak ignorować stalkerów. ;)

Nauczyłam się lepiej pisać, choć w sumie cieżko mi to ocenić, ale wiem że piszę o niebo lepiej niż w liceum, gdzie większość moich prac oceniana była na marne trzy [pozdrawiam pana Noja!].

Zyskałam więcej pewności siebie, zaczęłam doceniać swoje umiejętności i siebie. Zaczęłam lepiej zarządzać moim czasem, umiem wyznaczyć sobie priorytety.

Oczywiście dzięki KB przeżyłam mnóstwo wspaniałych przygód, dużo się śmiałam, trochę płakałam [żeby nie było, głównie po przekroczeniu mety]. Miałam okazję obiec już troche Europy. Dwanaście maratonów to też zasługa KB, bo zaczynając tę przygodę miałam ich na koncie zaledwie dwa. A przecież musiałam biegać, aby móc Wam o nich pisać, co nie? ;)

To blog i moja wewnętrzna potrzeba przekraczania własnych granic sprawiły, że stanęłam na starcie dwóch biegów ultra. To dzięki nim przeżyłam najpiękniejsze chwile w tym roku, a moja głowa odpoczęła. To dzięki nim udowodniłam sobie, że nie jestem wcale takim mięczakiem. ;)

To blog sprawił, że poznałam wielu z Was. Wielu znam osobiście, wielu wirtualnie, ale wiem, że tam jestescie i że można na Was liczyć, a to cholernie fajne. Jesteście świetni. Przyjaciele KB. Dziękuję! <3

To dzięki KB przeczytałam wiele książek [no dobrze, czytałabym i bez tego] spędziłam wiele chwil z moimi myślami, aby poźniej je Wam przekazać. To dzięki KB mam motywację, aby wyjść na trening. To KB sprawiło, że ten rok mimo wielu innych dziwnych porażek (?) zaliczam do udanych. To KB sprawia, że mi sie chce.

Magda Bejbe, jak co roku dziękuję za to, że wpadłaś na pomysł, by zaprosić mnie do współtworzenia tego dzieła. <3 To już nie tylko blog, a cała społeczność i z tego możemy być niesamowicie dumne. I może choć nie znajdziecie na tym blogu planów treningowych, to znajdziecie coś więcej. Znajdziecie prawdziwą przyjaźń, pasję i radość z biegania. Mamy nadzieję, że to udaje nam się przekazać i że spełniamy naszą misję, jaką jest zarażanie bieganiem.

Wiem, że przed nami kolejne lata. Kolejne wpisy, biegi, radości, kilometry, wyzwania. Tak, wyzwania! Wspólne. I wspaniałe.

Za te cztery lata dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna z całego mojego [według badań zdrowego jak dzwon] serca. ;)

PS. Cholera, pierwszy raz sama się wzruszyłam moim tekstem, wow!

#kobietybiegajaczterylata #4

Ogłoszenie

Jeżeli chcecie wspólnie z nami świętować nasze czwarte urodziny, to nie planujcie nic na środowy wieczór 18 listopada. Jeszcze kilka kwestii musimy ustalić, ale jak wszystko się uda, to już niedługo więcej szczegółów