Nocny półmaraton? Dlaczego nie! Pomyślałam sobie biorąc udział w konkursie, w którym można było wygrać pakiet startowy na I nocny półmaraton, który odbędzie się już w nadchodzącą sobotę we Wrocławiu. 
Aktualne tropikalne temperatury nie ułatwiają ostatnio biegania, nie mówiąc już o zawodach. Myślałam, że w przypadku nocnego biegu (no dobrze, jako osoba chodząca dość późno spać jestem zdania, że godzina 20:00 – bo wtedy rozpocznie się bieg – to jeszcze nie do końca noc) warunki będą lepsze. Biorąc jednak pod uwagę to, że jest aktualnie godzina 00:30 a za oknem jest 26 stopni, to wątpię, że będzie się biegło łatwo. Na pewno będzie relacja, gdyż nigdy nie biegłam o takiej porze zawodów.
Skoro już mowa o bieganiu w wysokich temperaturach, to warto wspomnieć o półmaratonie Słowaka, który odbył się 9 czerwca w Grodzisku Wielkopolskim. Chciałam już wcześniej napisać relację z biegu, jednak ciągle było coś. O tym półmaratonie słyszałam od trzech lat dobre opinie. Wielu moich znajomych biegaczy mówiło, że atmosfera panująca w Grodzisku jest świetna i warto tam pobiec. Ze względu na służbowy wyjazd nie pobiegłam w nim w zeszłym roku, dlatego w tym roku zapisałam się bez zastanowienia się. Do Grodziska przyjechałam chwilę po godzinie 9:00. Sprawna organizacja, dzięki której szybko znaleźliśmy miejsce parkingowe oraz szkołę, w której odbywał się odbiór pakietów startowych. W jego skład w tym roku wchodził plecak oraz koszulka biegowa. Start biegu zaplanowany był na godzinę 11:00. Według prognozy pogody, w Grodzisku miał padać deszcz dlatego niestety nie pomyślałam o zabraniu czapki na głowę, nie mówiąc już o posmarowaniu się kremem z filtrem. Szybko tego żałowałam. Deszcz nie padał, nie spadła ani kropla. Lał się za to prawdziwy żar z nieba. Świeciło słońce, termometry w cieniu pokazywały 24 stopnie. 

Skupienie przed startem :)
Trasa miała dwie dość płaskie pętle, nie zapamiętałam żadnych męczących podbiegów. Największym problemem było słońce i upał. Praktycznie cały czas biegło się w słońcu, nie było cienia, a to naprawdę mocno przeszkadzało. W pewnym momencie czułam, że gotuje mi się głowa. W tym miejscu muszę powiedzieć i przyznać, że półmaraton Słowaka wyróżnia się niesamowitą atmosferą. Prawie wszędzie na trasie byli kibice, którzy bardzo aktywnie dopingowali. Wolontariusze byli bardzo sprawni i świetnie obsługiwali punkty żywieniowe. Niesamowita była również pomoc mieszkańców, którzy ze swojej czystej nieprzymuszonej woli częstowali biegaczy wodą – zarówno tą do picia jak i kurtynami wodnymi bez nich, byłoby jeszcze ciężej. 

Ta woda uratowała moje życie, dziękuję Alicja!
Grodziski półmaraton Słowaka udało mi się kończyć poniżej 2h. Na mecie na biegaczy czekała prawdziwa uczta – było piwo, placek, chleb ze smalcem i wiele innych. Warunki, które panowały tego dnia w Grodzisku zdecydowanie nie ułatwiały biegu. Dla mojego organizmu była to już zbyt duża temperatura do biegania i naprawdę się zmęczyłam. Mimo wszystko jednak bieg wspominam z uśmiechem na twarzy, gdyż –
i powtórzę to raz jeszcze – organizacja była naprawdę bardzo dobra. 

Oprócz pięknego medalu przywiozłam ze sobą dość mocną opaleniznę (bardziej pasuje tu słowo spalenizna), która do dzisiaj o sobie przypomina. Myślę jednak, że ten półmaraton na stałe wpiszę do mojego kalendarza imprez biegowych.

Wyjątkowo zasłużony medal …
…również zasłużona i wymarzona kanapka, która czekała na dziewczyny jadące na She Runs The Night :) SUBWAY, dzięki!