Od mojego pierwszego maratonu w tym roku dzielą mnie już tylko 4 tygodnie. Ponieważ zaczyna się robić poważnie i stresująco, postanowiłam zrobić cykl niedzielnych wpisów, które będą podsumowaniem całego tygodnia i opisem mojego samopoczucia i formy ;).
W tym tygodniu zrobiłam wyjątkowo trzy treningi przebiegając niecałe 50km (dokładnie 46,42km). Nie jest to może wybitnie dużo, jednak w tym tygodniu byłam również dwa razy na pływalni, a w poniedziałek odpoczywałam. Jestem zdania, że regeneracja jest bardzo ważną częścią treningu, dlatego po niedzielnym długim wybieganiu postawiłam na odpoczynek. Generalnie zawsze staram się robić cztery treningi w tygodniu, jednak nie zawsze się udaje. Nie narzekam, było pływanie, bieganie i ćwiczenia stabilizujące.
Dzisiejszy trening, również w towarzystwie Pauliny był bardzo udany. Ostatnio chyba odzwyczaiłam się od samotnych treningów, a że biegamy z Pauliną podobnym tempem, naprawdę dobrze nam się razem trenuje. Pogoda i temperatury przyjemne. Trasa nie była aż tak malownicza, jak w zeszłym tygodniu, ale równie ciekawa, bo dawno jej nie pokonywałam. Ruszyłyśmy z mojego domu w kierunku Malty (odległość około 4km) tam biegłyśmy dwie rundy nad jeziorem oraz jedną w lesie. Duuużo błota, parę podbiegów i trochę wiatru, ale podsumowując bardzo przyjemnie. Plecak po raz drugi sprawdził się idealnie. W porównaniu do zeszłego tygodnia biegło mi się trochę gorzej, ze względu na wyjątkowo ciężkie nogi. Mimo wszystko razem wyszło 23km, średnie tempo wynosiło 6”12/km.



Coraz bardziej zaczynam sobie uświadamiać, że Barcelona zbliża się wielkimi krokami. Czasu zostało mało, ale robię co mogę i dzielnie trenuję, aby na mecie wspólnie z bratem mieć satysfakcję z dobrego biegu. Tyle na ten tydzień, już jutro poniedziałek, czas zacząć treningi od nowa!
Ps. Pozdrowienia dla biegającej kobiety (było ich nad Maltą naprawdę dużo, co bardzo cieszy!), która nas mijała i rozpoznała ;)